Terlikowski: Brygady Michnika

Adam Michnik dawno nie gościł na łamach, swojej „Gazety" i nie straszył endecją oraz katolickim państwem narodu polskiego.

Aktualizacja: 20.05.2016 15:31 Publikacja: 19.05.2016 15:25

Tomasz P. Terlikowski

Tomasz P. Terlikowski

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

W tym tygodniu jednak udzielił „Wyborczej" wywiadu, przywołując znane od dawna tezy. Michnik powtarza je zawsze, gdy niemainstreamowa prawica dojdzie do władzy. Nieodmiennie słyszymy o kulcie siły, który rzekomo charakteryzuje polską prawicę, o zagrożeniu endeckim skażeniem i o autorytaryzmie. I nie inaczej było tym razem. Adam Michnik opowiadał z pasją o tym, że już za moment w Polsce skończy się demokracja, i przekonywał, że konserwatyści w Polsce popierają Jarosława Kaczyńskiego, bo odpowiada im kult siły.

I nie warto by było zajmować się tymi enuncjacjami, gdyby nie pewien drobiazg. Otóż są one dokładnym zobrazowaniem sytuacji, w której najgłośniej do łapania złodzieja nawołuje złodziej. Tu jest podobnie, największym krytykiem „kultu siły" rzekomo charakteryzującego polską prawicę jest ten, który z kultu siły uczynił jeden ze znaków rozpoznawczych swojego środowiska. Oskarżonymi zaś są ci, którym wiele zapewne można zarzucić, ale z pewnością siły przez lata nie mieli.

Tak się bowiem składa, że polska prawica niemal nigdy w Polsce władzy nie sprawowała. Gdyby zliczyć wszystkie lata, w których – niemal nigdy samodzielnie – pozwolono jej w Polsce rządzić, to z trudem zbierze się trzy. W pozostałym okresie, tak się składa, sprawowali władzę ludzie wspierani, mniej lub bardziej otwarcie, przez „Gazetę Wyborczą". I to oni narzucali narrację, zlecali inwigilację (choćby obrońców życia), zwalniali z pracy (choćby prof. Chazana) itd., itp.

Jeśli więc ktoś lubił siłę i chciał z niej skorzystać, to skrajną głupotą byłoby, gdyby przyłączał się do prawicy. Tam można było co najwyżej oberwać podsłuchem albo zostać zaliczonym do oszołomów. Jeśli więc ktoś mimo wszystko prawicowcem czy konserwatystą zostawał, to z pewnością z innych niż kult siły powodów.

Nie inaczej jest także w przestrzeni medialnej czy intelektualnej. Tu siłę mają gender, queer, opowieści o pokojowym islamie i zbawczej roli multi-kulti, a także o prawie do aborcji. Za obronę życia, prawdę o islamie i jego charakterze czy krytykę pseudonaukowego bełkotu feministek można zaś co najwyżej zostać wykluczonym z dobrego naukowego towarzystwa.

I w tej sprawie zatem bezpieczniej być po stronie Adama Michnika i jego brygad politycznej poprawności niż po stronie prawicy. Etaty i granty nie czekają na konserwatystów, ale właśnie na feministki, utylitarystów i rozmaitej maści liberalnych lewaków. Po tamtej stronie jest więc realna siła i jej nie mniej realny kult.

Przyznać należy jednak, że inaczej było przed wojną. Endecja (pomijam fakt, że rządzący obecnie PiS niewiele ma z nią wspólnego) miała rzeczywiste wpływy na polskich uniwersytetach i politechnikach, gdzie znaczna część profesury utożsamiała się z ruchem narodowym. Ale już jeśli chodzi o siłę polityczną prawicy, to wyglądało to o wiele gorzej. W kilku rządach do roku 1926 udało się endecji uczestniczyć, ale zawsze w koalicjach, a później... cóż, później to już rządziła (autorytarnie zresztą) lewica. Patriotyczna, zaangażowana i nawet mająca w wielu kwestiach rację, ale jednak lewica, która z endecją niewiele miała wspólnego.

O tym, co było po wojnie i kto wobec kogo używał siły, już nawet nie warto wspominać. Nie była to w każdym razie endecja.

Muszę przyznać, że diagnoza Adama Michnika mnie niezmiernie cieszy. Otóż pokazuje ona, że „Gazeta Wyborcza" traci zdolność wpływania na emocje społeczne. A to dlatego, że intelektualny lider tego środowiska nie rozumie, że ludzie (nie tylko w Polsce, ale u nas szczególnie mocno) po prostu pragną wolności. To pragnienie powoduje, że co jakiś czas, nawet przy totalnej manipulacji mediów, wygrywają nie ci, których chcą u władzy widzieć dysponujący realną siłą. I za to pragnienie wolności trzeba dziękować Bogu.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

W tym tygodniu jednak udzielił „Wyborczej" wywiadu, przywołując znane od dawna tezy. Michnik powtarza je zawsze, gdy niemainstreamowa prawica dojdzie do władzy. Nieodmiennie słyszymy o kulcie siły, który rzekomo charakteryzuje polską prawicę, o zagrożeniu endeckim skażeniem i o autorytaryzmie. I nie inaczej było tym razem. Adam Michnik opowiadał z pasją o tym, że już za moment w Polsce skończy się demokracja, i przekonywał, że konserwatyści w Polsce popierają Jarosława Kaczyńskiego, bo odpowiada im kult siły.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Irena Lasota: Byle tak dalej
Plus Minus
Łobuzerski feminizm
Plus Minus
Jaka była Polska przed wejściem do Unii?
Plus Minus
Latos: Mogliśmy rządzić dłużej niż dwie kadencje? Najwyraźniej coś zepsuliśmy
Plus Minus
Żadnych czułych gestów