Tylko w pierwszym półroczu liczba upadłości przedsiębiorstw budowlanych podskoczyła o niemal jedną piątą, a plajty w branży to niemal połowa wszystkich postępowań upadłościowych. Gdzie miało być dobrze, jest źle, o czym świadczy choćby przykład giełdowego Erbudu: w środę okazało się, że zamiast spodziewanych ponad 3 mln zysku spółka w drugim kwartale miała przeszło 30 mln straty.

Choć przedsiębiorstwom budowlanym rosną przychody, to kurczą się zyski. Według firmy Multiconsult Polska, zajmującej się doradztwem i nadzorem inwestycyjnym, już po pierwszym kwartale średnia rentowność dla branży wynosiła zaledwie 1,4 proc. A będzie jeszcze mniejsza, bo wzrost zamówień na realizację kolejnych inwestycji coraz mocniej rozkręca spiralę kosztów. Z jednej strony drożeją materiały budowlane, z drugiej – rośnie popyt na pracowników, a przez to zwiększają się naciski na wzrost płac. Ocenia się, że w budownictwie brakuje teraz przynajmniej 100 tys. pracowników, przy czym coraz częściej w branży słychać, że potrzeby będą nawet o połowę większe.

Pnące się w górę koszty boleśnie uderzają w samorządy, które z części przedsięwzięć będą musiały zrezygnować, np. z budowy szkół czy szpitali. Zastraszająco szybko przybywa firm, które wycofują się z wygranych przetargów na budowę dróg czy modernizację linii kolejowych. Okazuje się, że w ciągu kilkunastu lub więcej miesięcy – od złożenia oferty do podpisania umowy – zmiany na rynku sprawiły, że kontrakty stały się nieopłacalne.

Rząd niewiele robi, aby to zmienić. Firmy budowlane oczekują waloryzacji umów, usprawnienia i skrócenia procedur przetargowych, ułatwienia zatrudniania pracowników z zagranicy. Na razie bezskutecznie. Tymczasem nadchodzi kumulacja inwestycji związanych z wartym 135 mld zł programem budowy dróg i wartym 66 mld zł programem kolejowym, co jeszcze szybciej będzie windować stawki na rynku budowlanym. W takiej sytuacji realizacja obu programów staje się coraz bardziej zagrożona, a miliardy unijnych euro mogą nam przejść koło nosa. W rezultacie koło zamachowe całej gospodarki, a takim są przedsięwzięcia infrastrukturalne, zacznie hamować, a przez branżę budowlaną przetoczy się fala bankructw. Zostało niewiele czasu, by temu zapobiec.