Nie po raz pierwszy system podatkowy walczy z logiką. Ta należy do świata wyimaginowanego, podatki zaś do realnego. Dlatego podatnikowi, który próbuje coś objaśniać fiskusowi, może się wydawać, że logicznie rozumując, ma rację. Mimo to podatek musi zapłacić. Co oznacza, że traci pieniądze, choć przekonania może sobie zachować.

Wymóg przedstawiania faktury jako dowodu poniesienia wydatków na zakup kryptowalut na giełdzie pokazuje wyraźnie, że logika i fakty nie przeszkadzają fiskusowi w wydawaniu interpretacji. Niewtajemniczonym wyjaśnię, że zasady obrotu wirtualną walutą nie przewidują wystawiania faktur. Inwestor otrzymuje natomiast zbiorcze zestawienie transakcji z giełdy kryptowalut, które zawiera datę zakupu, cenę i prowizję pobraną przez giełdy. Sądy administracyjne wielokrotnie potwierdzały, że można taki dokument przedstawiać fiskusowi.

Fakty są więc niepodważalne. Jeśli jednak teoria nie zgadza się z faktami, tym gorzej dla faktów – powiedział Hegel. Niemiecki filozof najwyraźniej zainspirował polskiego fiskusa. Faktem jest, że podatnik nie odliczy kosztów, jeśli nie ma faktury. A skoro faktury mieć nie może, zapłaci wyższy podatek.

I niech ktoś powie, że to bez sensu. Skoro jest dochód w brzęczącej monecie, to jest sens! Złotówki można przecież precyzyjnie policzyć. Jednym słowem, jeśli coś jest głupie, ale jest z tego dochód, głupie już nie jest. Tak oto absurd zaciągnął się na służbę finansów publicznych. W końcu nawet najbardziej nielogiczny podatek przynosi pieniądze. Co było do udowodnienia. ©?