Brytyjski sterowiec Airlander 10 ma 92 metry długości. To więcej niż wszelkie latające dziś samoloty (rekordzista wśród aeroplanów pasażerskich, Airbus 340-600, mierzy od nosa do ogona 73 metry). Kolos znajduje się teraz w hangarze w Bedfordshire we wschodniej Anglii. Czeka go jeszcze wiele testów naziemnych, ale jak zapewnia producent, firma Hybrid Air Vehicle, już tego lata wzbije się w powietrze.
Słowo „hybrydowy" w nazwie firmy nie znalazło się przypadkiem, wehikuł rzeczywiście jest hybrydą sterowca z samolotem. Część swojej siły nośnej (60 proc.) zawdzięcza helowi, który wypełnia czaszę. Pozostałą część uzyskuje dzięki kształtowi czaszy, trochę przypominającemu skrzydło samolotu.
Napęd to cztery silniki o mocy 350 KM każdy.
Airlander 10 nie startuje zupełnie pionowo jak balon lub helikopter, ale też nie musi mieć pasa startowego jak samolot. Od razu odrywa się od ziemi, po czym ukośnie wzbija się coraz wyżej. Co do lądowania, to może łagodnie opaść pionowo w dół i dzięki nadmuchiwanym płozom osiąść na niemal każdej nawierzchni (z wodą włącznie).
Jak wygląda start airlandera, można zobaczyć na YouTubie. Pojazd był bowiem w roku 2012 wypróbowywany przez wojsko USA. Wówczas nie nosił jeszcze nazwy Airlander 10, lecz HAV-304. Jednak wojskowi amerykańscy zrezygnowali z wykorzystania sterowca i prototyp wrócił do Anglii, do hangaru w Bedfordshire.