Mali mają być mali

Mateusz Morawiecki chętnie podkreśla, że celem obozu rządzącego jest to, by polskie firmy się rozwijały, by „mikro stawali się mali, mali większymi, a więksi, żeby ekspandowali na cały świat”.

Publikacja: 08.10.2018 21:00

Mali mają być mali

Foto: Adobe Stock

Jednak konkretne rozwiązania rządu często z tymi deklaracjami kolidują. Tworzą bowiem takie zachęty, by firmom nie opłacało się rozwijać. Koronnym przykładem może być tutaj obniżony CIT dla małych firm, który od przyszłego roku będzie prawdopodobnie jeszcze niższy, a przez to jeszcze bardziej zniechęcający do rozwoju.

Oczywiście nasuwa się tutaj pytanie: jak niższe podatki mogą zniechęcać firmy do rozwoju? Problem tkwi w absurdalnej konstrukcji podatku, tworzącej dla firm patologiczne zachęty. Otóż rząd, zamiast zastosować mniej szkodliwą normalną progresję (w przypadku której wyższą stawkę płaci się od nadwyżki dochodów powyżej danej kwoty), wprowadził dwie stawki liniowe w zależności od tego, jakie firma osiąga przychody ze sprzedaży.

Po pierwsze, wątpliwości budzi samo uzależnienie stawki podatku dochodowego od przychodów ze sprzedaży. Takie rozwiązanie różnicuje firmy w oparciu o przyjęty przez nie model biznesowy. Dyskryminuje te o niskiej rentowności sprzedaży, które kompensują to sobie wysoką rotacją aktywów (np. sklepy spożywcze, promując przy tym sklepy z towarami luksusowymi). Nie uprzywilejowuje ono przy tym firm efektywnych, gdyż o efektywności lepiej od rentowności sprzedaży świadczy bardziej syntetyczny wskaźnik rentowności kapitału własnego.

Po drugie, firma po przekroczeniu progu przychodów ze sprzedaży musi od całego dochodu brutto zapłacić wyższą stawkę CIT. W takim przypadku – zakładając, że utrzyma dotychczasową rentowność sprzedaży brutto – wpada ona w lukę, w której wzrost przychodów, a przez to dochodu brutto, przekłada się na mniejszy zysk po opodatkowaniu.

Zilustrujmy to na liczbach. Firma ma 5-procentową rentowność sprzedaży brutto i osiąga przychody ze sprzedaży na poziomie 1,2 mln euro. Jej dochód brutto wynosi zatem 60 tys. euro. Przy proponowanym przez rząd 9-procentowym CIT zapłaci podatek w kwocie 5,4 tys. euro. Jej zysk netto to 54,6 tys. euro. Jeśli jednak przekroczy ona próg o 1 euro, to od dochodu brutto większego o 5 eurocentów zapłaci liniową stawkę 19 proc. – tj. kwotę 11,4 tys. euro. Jej zysk netto wyniesie 48,6 tys. euro. Aby osiągnąć ten sam zysk netto co wcześniej, musiałaby zwiększyć przychody o ponad 12%.

Oznacza to, że zarząd w obliczu perspektywy zwiększenia przychodów o mniejszą wartość, podejmie decyzję o nierozwijaniu firmy. Przy wprowadzonej wcześniej przez PiS 15-procentowej stawce obniżonego CIT utrzymanie wcześniejszego poziomu zysku netto wymaga zwiększenia przychodów o niecałe 5%. Widzimy zatem, dlaczego niższa stawka obniżonego CIT jest bardziej antyrozwojowa – rozszerza bowiem lukę, w której wzrost przychodów oznacza mniejszy zysk netto, przez co zwiększa prawdopodobieństwo decyzji o nieinwestowaniu w rozwój firmy.

Po trzecie, z wymienionych powodów obniżony CIT rodzi zachęty do sztucznego tworzenia nowych podmiotów zamiast rozwijania już istniejących albo klasyfikowania części przychodów jako przychodów finansowych (których obniżony CIT nie dotyczy). Oznacza to, że przedsiębiorcy więcej energii będą poświęcali na tworzenie rozwiązań mających na celu płacenie niższych podatków, a mniej na budowanie normalnych przewag konkurencyjnych. To z kolei musi prowadzić do wypaczenia struktury przedsiębiorstw (chociażby przez to, że mniejsze firmy mają gorszy dostęp do kredytu), a także może także zwiększa ryzyko kolizji przedsiębiorcy z urzędem skarbowym.

W obliczu tych problemów cieszyć może tylko to, że obniżony CIT, podobnie jak większość rozwiązań wprowadzanych przez rząd PiS, jest w dużej mierze zabiegiem propagandowym. Większość małych firm w Polsce jest prowadzona w formie jednoosobowych działalności gospodarczych lub spółek osobowych. Takie firmy płacą PIT, a nie CIT, więc ich ta zła zmiana nie obejmie.

Jednak konkretne rozwiązania rządu często z tymi deklaracjami kolidują. Tworzą bowiem takie zachęty, by firmom nie opłacało się rozwijać. Koronnym przykładem może być tutaj obniżony CIT dla małych firm, który od przyszłego roku będzie prawdopodobnie jeszcze niższy, a przez to jeszcze bardziej zniechęcający do rozwoju.

Oczywiście nasuwa się tutaj pytanie: jak niższe podatki mogą zniechęcać firmy do rozwoju? Problem tkwi w absurdalnej konstrukcji podatku, tworzącej dla firm patologiczne zachęty. Otóż rząd, zamiast zastosować mniej szkodliwą normalną progresję (w przypadku której wyższą stawkę płaci się od nadwyżki dochodów powyżej danej kwoty), wprowadził dwie stawki liniowe w zależności od tego, jakie firma osiąga przychody ze sprzedaży.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej