Krzysztof Adam Kowalczyk: Jakich zakupów nie cierpię

Podwójny atak – koronawirusa i niedzielnego zakazu handlu – rekordowo przyspieszył ucieczkę handlu do internetu. Niestety, rosną też koszty uboczne.

Publikacja: 25.08.2020 21:00

Krzysztof Adam Kowalczyk: Jakich zakupów nie cierpię

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Nienawidzę zakupów. Nie cierpię snuć się po centrach handlowych, być obijanym przez wózki w hipermarketach, przedzierać się do kasy w dyskoncie. Nie zawsze tak miałem. Podobnie jak miliony rodaków w latach 90. pławiłem się w orgii konsumpcji, ciesząc się, że towary rozpychają się na półkach, a nas stać na więcej. Wyprawa do centrum handlowego przyjemnie kontrastowała ze wspomnieniem z PRL, kiedy nie tyle się kupowało płytę, książkę czy radio, ile polowało na nie, snując po sklepach, bo a nuż coś rzucili.

Niechęć do zakupów „w realu" narastała we mnie w miarę, jak coraz łatwiejsze stawało się zamawianie produktów w sieci i kurczył czas, który mogłem poświęcić na wizytę w centrum handlowym. Punktem zwrotnym był zakaz handlu, jaki w styczniu objął wszystkie niedziele, redukując moje zakupowe okienko o 50 proc. Kropkę nad „i" postawił koronawirus: do moich e-zakupów elektroniki i drobnego sprzętu dołączyła żywność.

Takich jak ja konsumentów muszą być miliony, skoro prognozy mówią aż o 30-proc. wzroście wartości e-handlu w Polsce w 2020 r. W pierwszym półroczu zarejestrowano 5,5 tys. nowych e-sklepów, gdy liczba stacjonarnych spadła o 2 tys. Efekt podwójnego ciosu: lockdownu i pełnego zakazu handlu w niedzielę.

Dla wielu placówek ucieczka do sieci była sposobem na przetrwanie: zwiększenie skali działania pozwala rozłożyć koszty stałe. E-rewolucja nie ogranicza się do miast: zadziwia mnie, w jak wielu małych miejscowościach znajdują się e-sklepy, w których robię zakupy dzięki jednej z platform e-handlu. Internet dodał im skrzydeł.

Emigracja do internetu nie ogranicza się przy tym do handlu. Lockdown skłonił wiele barów i restauracji do uruchomienia dostawy do domu. Ba, pojawiają się już w Polsce pierwsze restauracje wirtualne, z samą kuchnią, bez kosztownych siedzib w atrakcyjnych punktach miasta. To daje im konkurencyjność kosztową.

Transfer konsumpcji do sieci też ma jednak swoją drugą twarz. Zaostrza konkurencję i przyspiesza wypadanie z rynku sklepów stacjonarnych, niezdolnych do podjęcia wyzwania kurczących się marż. Po stronie klientów istotnym, choć często ignorowanym, kosztem jest utrata prywatności – każda transakcja zostawia ślad w postaci naszych danych, od nazwiska poprzez adres domowy i e-mailowy po numer konta lub karty. Ba, wystarczy już przejrzeć oferty e-sklepów, by wpaść w sidła internetowych marketerów, którzy zdają się wiedzieć o nas więcej niż wszystkie wywiady świata.

Największym jednak obciążeniem są rosnące wykładniczo koszty utylizacji opakowań e-zakupów. Zasypią nas śmieci, jeśli dostawcy się nie opamiętają. Bez żenady pakują małe zakupy w pięć–dziesięć razy większe wielkie tekturowe pudła, wypełniając pustą przestrzeń nadmuchaną folią lub papierem pakowym, nie bacząc, że pochłania to zasoby – od surowców na opakowania po przestrzeń w wozie dostawcy i paliwo. Zero szacunku dla środowiska. W efekcie w moim śmietniku rośnie góra tektury i plastiku. Przeraża i budzi obawę, że akceptacja dla e-zakupów też może się kiedyś przerodzić w nienawiść.

Nienawidzę zakupów. Nie cierpię snuć się po centrach handlowych, być obijanym przez wózki w hipermarketach, przedzierać się do kasy w dyskoncie. Nie zawsze tak miałem. Podobnie jak miliony rodaków w latach 90. pławiłem się w orgii konsumpcji, ciesząc się, że towary rozpychają się na półkach, a nas stać na więcej. Wyprawa do centrum handlowego przyjemnie kontrastowała ze wspomnieniem z PRL, kiedy nie tyle się kupowało płytę, książkę czy radio, ile polowało na nie, snując po sklepach, bo a nuż coś rzucili.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację