„Za (...) szczególne zasługi dla socjalistycznej Ojczyzny w okresie stanu wojennego" – takim wpisem w Honorowej Księdze Czynów Żołnierskich został uhonorowany w 1982 r. gen. Wacław Szklarski. Księga została ustanowiona rozkazem gen. Wojciecha Jaruzelskiego, a gen. Szklarski był jego jednym z najważniejszych podwładnych. Jako szef Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego pracował nad planami stanu wojennego, a w 1986 r. został zastępcą szefa sztabu Układu Warszawskiego w Moskwie. Choć został zwolniony z zawodowej służby wraz z końcem PRL, w środę zostanie pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
Ta nekropolia należy do najbardziej prestiżowych w Polsce, a do pochówku jest potrzebna zgoda prezydenta Warszawy bądź osoby przez niego upoważnionej. Pogrzeb w takim miejscu oburzył prof. Sławomira Cenckiewicza, szefa Wojskowego Biura Historycznego i członka Kolegium IPN, który napisał na Twitterze o swoim „szoku". Przypomniał, że Szklarski jako wojskowy strateg przygotowywał plan uderzenia wojsk Układu Warszawskiego na Zachód i był agentem Informacji Wojskowej o pseudonimie Marysia.
I nie jest to pierwszy kontrowersyjny pogrzeb na wojskowych na Powązkach. W czerwcu spoczął tam gen. Władysław Ciastoń, były szef SB, posądzany o sprawstwo kierownicze mordu ks. Jerzego Popiełuszki. Gdy sprawę zaczęły drążyć media, stołeczny ratusz tłumaczył, że zgoda miasta nie była wymagana, bo zmarły miał grób rodzinny.
Jak wynika z nekrologu gen. Szklarskiego, on również posiada taki grób na Powązkach. Jednak rzeczywistość jest bardziej skomplikowana, a w praktyce zgodę na pochówek generała wydało miasto.
Dlaczego? Bo grób rodzinny generał ma tam od zaledwie roku. Wówczas na wojskowych Powązkach spoczęła jego żona Jadwiga.