Za 2 miliony złotych Muzeum II Wojny Światowej chciałoby odkupić słynny półwysep i postawić tam Muzeum Westerplatte i Wojny 1939.
– Misją Muzeum II Wojny Światowej jest upamiętnianie miejsc, które są z tą wojną związane. A przecież konflikt, który objął znaczną część świata, zaczął się właśnie na Westerplatte – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Aleksander Masłowski, rzecznik muzeum. – Ten teren jest obecnie zaniedbany, jego zarządcą w znacznej części jest miasto. Wygląd tego miejsca nie przynosi nam chwały, lecz wstyd. Składaliśmy wiele wniosków w sprawie nawiązania współpracy z Gdańskiem, ale prezydent Adamowicz odmawia jakiejkolwiek współpracy – mówi.
Jak dodaje, miałoby tam powstać muzeum pola bitwy, gdzie można byłoby zobaczyć, jak przebiegały działania obronne od 1 do 7 września 1939 r. Władze muzeum chciałyby odtworzyć na tym terenie wszystkie dawne obiekty, których możliwa jest rekonstrukcja. W zbiorach muzeum znajduje się obecnie ok. 15 tysięcy eksponatów związanych z Westerplatte, gotowy jest też program edukacyjny.
– Chcemy doprowadzić do tego, aby Westerplatte oprócz uporządkowania zyskało oprawę muzealną – mówi Masłowski. – Obecnie turyści nawet nie wiedzą, gdzie szukać śladów dawnych walk. A są przecież fragmenty obiektów, dziury po kulach, trzeba tylko posprzątać śmieci, wyciąć krzaki, po prostu zrobić porządek. To na początek. Chcielibyśmy, by wreszcie ten teren miał gospodarza. Jesteśmy przygotowani do tego, by 1 września 2019 r. – a więc w okrągłą rocznicę wybuchu II wojny światowej – na Westerplatte można było zobaczyć pierwsze muzealne efekty. Ale za sprawą utrudnień ze strony prezydenta Gdańska termin ten może odsunąć się na bliżej nieokreśloną przyszłość – dodaje z żalem.
Władze Gdańska nie zgadzają się z diagnozą muzealników. Przekonują, że na Westerplatte funkcjonuje oddział Muzeum Historycznego Miasta Gdańska, co rok odbywają się tam uroczystości rocznicowe. Na ofertę dyrektora Muzeum II Wojny Światowej prezydent Gdańska Paweł Adamowicz odpowiedział w mediach społecznościowych.