Medal wręczył Turskiemu premier Luksemburga, Xavier Bettel.
Dzień wcześniej Marian Turski wygłosił przemówienie w czasie uroczystych obchodów 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz. Turski mówił w trakcie przemówienia m.in. o "jedenastym przykazaniu", które powinno brzmieć "nie bądź obojętny". - Nie bądźcie obojętni, bo nawet nie obejrzycie się, jak na was, czy na waszych potomków, nagle jakieś Auschwitz spadnie z nieba - ostrzegał.
Urodzony 26 czerwca 1926 roku w Druskienikach Turski od 1942 przebywał w łódzkim getcie, z którego w sierpniu 1944 został deportowany do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. W styczniu 1945 podczas ewakuacji obozu przeżył marsz śmierci więźniów z Auschwitz do Wodzisławia Śląskiego, skąd przetransportowano go do KL Buchenwald.
"Nie będę wyliczał jego licznych ról, jako świadka historii, ale warto przypomnieć, że do Auschwitz - Birkenau trafił jako osiemnastolatek prosto z getta łódzkiego, podczas jego likwidacji w sierpniu 1944. Był łodzianinem, choć urodził się w Druskiennikach. Oświęcim przeżył cudem, ale jeszcze większym darem od Opatrzności było przetrwanie marszu śmierci, czyli ewakuacji przez Niemców części więźniów z obozu na dziesięć dni przed wyzwoleniem. Turski oparł się śniegom i mrozom wbrew wszelkiej logice, a nawet wbrew przyrodzie. Ważył niewiele ponad trzydzieści kilogramów i był skrajnie wycieńczony. Podobnego szczęścia nie doświadczyło piętnaście tysięcy ewakuowanych z nim współwięźniów. Trafił do Buchenwaldu, po wyzwoleniu którego amerykańscy lekarze uznali, że nie ma szans na przeżycie. Zajął się nim Czech, profesor z Pragi, który przyjechał do Terezina ratować byłych więźniów. I pozwolił mu pozbierać się fizycznie. Nie wiem za to jakim cudem wrócił do żywych mentalnie. Auschwitz dla wielu był piętnem na całe życie. Dla wielu wyrokiem, szatańskim stygmatem, z którym, jak nieco tylko od niego starszy Tadeusz Borowski - nie mogli żyć. Turski odwrotnie, jakby naznaczony wyjątkową siłą, wyznaczony na świadka, strażnika tego straszliwego przesłania, które symbolizował pasiak i wytatuowane na przedramieniu numery. Zawsze kiedy go spotykam czuję tę niezwykła siłę. Turski aż przygniata dynamiką, pasją, zaangażowaniem" - pisze o Turskim w najnowszym numerze "Plusa Minusa" redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" Bogusław Chrabota (cały tekst będzie można przeczytać w wydaniu "Plusa Minusa" z 1 lutego).