Powszechne po globalnym kryzysie finansowym obawy, że banki centralne mają wyczerpane magazynki, w trakcie koronakryzysu okazały się nieuzasadnione. Wprawdzie główną rolę w łagodzeniu jego skutków odegrały tym razem rządy, ale nie byłoby to możliwe bez pomocy banków centralnych. Nic dziwnego, że rządy chcą to coraz szerzej wykorzystywać.
Bank Anglii z początkiem marca dostał zadanie wspieranie dążenia rządu w Londynie do „zrównoważonego rozwoju, zgodnego z transformacją ku gospodarce zeroemisyjnej". W Europejskim Banku Centralnym w styczniu utworzone zostało centrum ds. zmian klimatu. To preludium do włączenia tej problematyki do rutynowej działalności EBC w perspektywie trzech lat. Z kolei Bank Rezerw Nowej Zelandii (BRNZ) od początku marca musi brać pod uwagę wpływ swoich decyzji na ceny nieruchomości, aby wspierać politykę rządu zorientowaną na zwiększenie dostępności mieszkań, w szczególności dla pierwszych nabywców.
Misja dekarbonizacja
O to, czy także Narodowy Bank Polski powinien otrzymać nowe zadania, zapytaliśmy ponad 50 wybitnych ekonomistów, uczestników panelu eksperckiego „Rzeczpospolitej". Odpowiedzi udzieliło 38 z nich. I choć nie brakuje argumentów za zwiększeniem zakresu odpowiedzialności banku centralnego, większość ekonomistów jest temu przeciwna.
Z tezą, że „NBP powinien mieć wśród swoich celów wspieranie dekarbonizacji gospodarki", zgodziło się 10 ankietowanych (26,3 proc.). Przeciwko temu postulatowi opowiedziało się 21 uczestników (55,3 proc.) szóstej rundy naszego panelu, w tym 9 zdecydowanie przeciwko. Wielu z nich podkreśla, że już teraz – zgodnie z ustawą o NBP – polski bank centralny ma za zadanie wspieranie polityki gospodarczej rządu, o ile nie ogranicza to podstawowego celu, którym jest utrzymanie stabilnego poziomu cen, co umożliwia m.in. wspieranie dekarbonizacji gospodarki. Wygląda na to, że rolę NBP tak samo postrzega prezes Adam Glapiński, który zapowiedział, że instytucja ta będzie pomagała sfinansować budowę w Polsce elektrowni atomowych.