Importerzy i producenci baterii czy akumulatorów mają obowiązek zbierać odpady z takich produktów. W 2015 r. powinni zebrać do recyklingu odpady z baterii stanowiące 40 proc. tego co wprowadzają na rynek do obrotu. Jeżeli tego nie zrobią to musza płacić opłaty produktowe, które mają charakter sankcyjny. I opłaty te wzrosną, gdyż przedsiębiorcy zbyt mało zbierają odpadów po bateriach i akumulatorach.

Ministerstwo Środowiska chce, by za każdy brakujący kilogram do minimalnego poziomu zbiórki, firmy płaciły 12 zł w przypadku zużytych baterii i akumulatorów niklowo-kadmowych. Czyli  jak ktoś zbierze o tonę takich odpadów za mało, to zapłaci 12 tys. zł kary w postaci opłaty produktowej. W przypadku ogniw ołowiowych stawka za kilogram wyniesie 11 zł, a za pozostałe 11,50 zł. Taką propozycję ministerstwo zaproponowało w projekcie nowego rozporządzenia w sprawie stawek opłaty produktowej.

Dziś opłata produktowa za każdy kilogram brakujący do minimalnego poziomu zbiórki wynosi 9 zł – bez względu na rodzaj baterii czy akumulatora. I to zdaniem resortu środowiska jest zbyt niska stawka, by przedsiębiorców mobilizować do zbiórki na odpowiednim poziomie. Ponadto ministerstwo obawia się, że bez zmiany stawek opłat produktowych, nie zwiększy się poziom zbiórki zużytych ogniw. Tymczasem już w tym roku przedsiębiorcy będą musieli zebrać odpady z baterii i akumulatorów stanowiące 45 proc. nowych ogniw wprowadzanych przez nich na rynek.

Obawy o zbyt niski poziom zbiórki są jednak uzasadnione, tym bardziej, że wymagania rosną. Według danych Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska poziom zbiórki w 2014 roku wyniósł 33,06 proc.. Czyli miej niż obowiązujące wówczas minimum – 35 proc.. Wyższe opłaty produktowe mogą na niektórych przedsiębiorców podziałać mobilizująco.