Aktywiści klimatyczni mają nowe metody, by zwrócić uwagę na siebie i swoje przesłanie. To stworzenie zamieszania i chaosu na walnych zgromadzeniach akcjonariuszy spółek i koncernów oraz banków. Na corocznym posiedzeniu Skandynawskich Linii Lotniczych SAS pojawiła się ostatnio chyba najbardziej znana w świecie aktywistka klimatyczna Greta Thunberg.
W ubiegłym miesiącu Szwedka blokowała z grupą młodzieży parę razy główne wejście do Riksdagu, szwedzkiego parlamentu. Odmawiała opuszczenia miejsca dobrowolnie, więc dwóch funkcjonariuszy policji musiało ją wynieść, ciągnąc jej nogi po brukowej kostce. Aktywiści nie mieli pozwolenia na demonstrację, dlatego policja zapowiedziała, że zgłosi udział w wydarzeniu jako naruszenie ustawy o porządku publicznym.
Czytaj więcej
Lekarkę zwolniono z pracy za nielojalność, co wywołało falę protestów.
Jeszcze sześć lat temu piętnastoletnia wówczas Greta siedziała samotnie przed parlamentem z ręcznie namalowanym plakatem „Szkolny strajk dla klimatu”. Jednoosobowa pikieta przerodziła się potem w globalny ruch Młodzieżowego Strajku Klimatycznego (FFF) z demonstracjami w każdy piątek.
Teraz jednak Greta Thunberg zmieniła strategię i jest zdeterminowana działać na różnych frontach w ramach cywilnej niesubordynacji. Dostrzegła widocznie, że wielkie manifestacje nie wzbudzają takiej uwagi jak działania bardziej radykalne, np. przyklejanie się do asfaltu, blokowanie dróg i wejść do budynków, uczestniczenie w zamkniętych posiedzeniach firm czy aktywizm w sądach, który planuje.