Reklama

Niemałe koszty i wielki niedosyt. Słony rachunek za komisję ds. wpływów

Państwowa komisja do spraw wpływów rosyjskich i białoruskich kosztowała ponad 3,3 mln zł – ustaliła „Rzeczpospolita”. Czy były to dobrze wydane środki? Finalnego raportu z prac nigdy nie poznamy – został utajniony.

Publikacja: 27.10.2025 11:59

Członkowie komisji: Cezary Banasiński, Bartosz Machalica, Paweł Białek, Irena Lipowicz i Katarzyna B

Członkowie komisji: Cezary Banasiński, Bartosz Machalica, Paweł Białek, Irena Lipowicz i Katarzyna Bąkowicz. Ogółem w skład komisji, oprócz jej szefa, gen. Jarosława Stróżyka, wchodziło 11 osób.

Foto: PAP/Paweł Supernak

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie były całkowite koszty działalności komisji ds. wpływów rosyjskich i białoruskich?
  • Dlaczego finalny raport z prac komisji pozostał niejawny?
  • Jakie osoby zasiadały w komisji i jakie było ich wynagrodzenie?
  • Czy komisja spełniła oczekiwania ekspertów i społeczeństwa?

3 mln 305 tys. 996 i 22 grosze – tyle wyniósł łączny koszt działalności państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich i białoruskich na bezpieczeństwo wewnętrzne i interesy Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2004–2024 – wynika z informacji Ministerstwa Sprawiedliwości dla „Rzeczpospolitej”. Do życia powołał ją premier Donald Tusk w maju 2024 r. Jej prace trwały niespełna rok – na początku kwietnia tego roku premier otrzymał niejawny raport z działalności, a z końcem lipca komisja przestała istnieć. O efektach prac komisji wiadomo niewiele poza tym, że raport, jaki otrzymał premier zawiera ok. 50 rekomendacji, które „powinny posłużyć wzmocnieniu odporności państwa na wpływy rosyjskie” (wypowiedź gen. Jarosława Stróżyka, szefa komisji). „Rzeczpospolita” chciała je poznać. Zgody nie otrzymaliśmy.

– Zarówno zapowiedzi jej twórców, jak i oczekiwania ekspertów, społeczeństwa wobec tej komisji były ogromne. Chcieliśmy w końcu dowiedzieć się o tym, jak naprawdę wyglądają te wpływy, by w przyszłości móc zadziałać prewencyjnie. Liczyliśmy również na rozliczenia tych, którzy tym wpływom ulegli. Niestety mam wrażenie, że góra urodziła mysz – mówi „Rz” płk Grzegorz Małecki, były szef Agencji Wywiadu.

Kosztowna praca ekspertów. Wynagrodzenie na poziomie ministrów

W kwocie ponad 3,3 mln zł najwyższą pozycję stanowi koszt zatrudnienia 12 członków komisji, który wyniósł 2 871 279,78 zł brutto. Poza przewodniczącym gen. Jarosławem Stróżykiem znalazło się w nim 11 ekspertów różnych dziedzin, m.in. prof. Irena Lipowicz (była Rzecznik Praw Obywatelskich), dr hab. Agnieszka Demczuk (zajmująca się przeciwdziałaniem dezinformacji), prof. Grzegorz Motyka (dyrektor Wojskowego Biura Historycznego), były prezes UOKiK Cezary Banasiński czy płk Paweł Białek (w latach 2007–2012 zastępca szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego). 

Zgodnie z zarządzeniem premiera członkowie komisji mieli otrzymać wynagrodzenie sekretarza stanu, które od tego roku wynosi ponad 21 tys. zł. Specjalnie dla gen. Stróżyka, który jednocześnie jest szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego znowelizowano zarządzenie, by mógł otrzymywać pensję za dodatkową pracę w komisji. Ministerstwo Sprawiedliwości podaje nam również, że do tego dochodzi jeszcze koszt wynagrodzeń ekspertów zewnętrznych, który pochłonął 236 tys. 600 zł brutto. Wykonano 26 ekspertyz. Jak ujawniły w styczniu prawicowe media (m.in. Niezależna.pl; wśród osób piszących analizy dla komisji byli dziennikarze tropiący rosyjskie wpływy: Tomasz Piątek i Anna Mierzyńska oraz Klementyna Suchanow, jedna z liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet). 

Reklama
Reklama

Są też koszty organizacyjne – takie jak zwrot kosztów dojazdu członków komisji, obsługa biurowa, składki ZUS w wysokości ponad 198 tys. zł.

Czytaj więcej

Szef Kontrwywiadu Wojskowego: Musimy brać pod uwagę, że wojna przeniesie się do Polski

„Urobek” prac komisji? 50 rekomendacji, raport dla premiera – wszystko w formule niejawnej

Już w sierpniu „Rzeczpospolita” poprosiła komisję o udostępnienie jawnej części końcowego raportu, który jest podsumowaniem jej prac. Z Ministerstwa Sprawiedliwości otrzymaliśmy jednak tylko informację, że komisja „przygotowała 3 raporty, 2 złożone w trybie informacji niejawnej oraz jeden udostępniony w internecie” – ze stycznia tego roku. Czego dotyczy? Liczy 84 strony, ale jest wyłącznie opracowaniem działań zespołu ds. dezinformacji.

Kiedy zapytaliśmy, czy 50 rekomendacji, które otrzymały organy państwa, w tym ministerstwa, również są tajne – już odpowiedzi nie otrzymaliśmy.

Co wiadomo więc o pracach komisji? Niewiele. Wiadomo, że otrzymała ona prawie 2 tysiące dokumentów jawnych i niejawnych, w tym o klauzuli „ściśle tajne” i łącznie przeanalizowała materiał liczący blisko 17 tysięcy stron. „Wnioski są alarmujące. Z prac Komisji wynika, że Rosja z pomocą Białorusi prowadzi przeciwko Polsce długofalową wojnę kognitywną, która w Rosji »jest oficjalnie uznanym elementem prowadzenia działań wojennych«, a »Rosja wydaje na nią od 2 do 4 miliardów dol. rocznie«. 

Reklama
Reklama

Jak dotyka Polski?  „Ma ona doprowadzić do zwiększenia polaryzacji społecznej i dewastacji zaufania do struktur demokratycznych i w efekcie do osłabienia i dezintegracji Zachodu” – czytamy na stronie streszczającej półroczne prace komisji. „Rosyjska narracja, z uwagi na nastawienie polskiego społeczeństwa, nie koncentruje się na promowaniu Rosji. Opiera się natomiast na krytyce i podważaniu zaufania do instytucji i procesów demokratycznych, w tym rządu oraz NATO i Unii Europejskiej, zwiększaniu polaryzacji. Wzbudza niechęć do Ukraińców i innych narodowości, wyznań i mniejszości” – piszą autorzy. Autorzy raportu wskazują, że „propagandyści promują teorie spiskowe, pseudonaukowe, podważające publicznie zaufanie (np. narracje wokół szczepionek, sieci 5G)”. 

Komisja wskazała również, że błędem było odstąpienie w 2016 r. od powołania Departamentu Bezpieczeństwa Cybernetycznego w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Efektem prac komisji są zaledwie dwa (przynajmniej o tym szef komisji gen. Jarosław Stróżyk poinformował publicznie) zawiadomienia do prokuratury. Pierwsze dotyczy byłego ministra obrony Antoniego Macierewicza i rzekomego popełnienia zdrady dyplomatycznej (chodzi o rezygnację z programu zakupu samolotów do tankowania w powietrzu, znanego jako „Program Karkonosze”). Drugie niedopełnienia obowiązków służbowych przez byłego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Piotra Pogonowskiego, który zdecydował  o likwidacji 10 z 15 delegatur terenowych ABW (w tym delegatury w Olsztynie odpowiedzialnej za monitorowanie zagrożeń z rejonu Obwodu Królewieckiego), co „miało negatywny wpływ na zdolność Agencji do realizacji jej ustawowych zadań i doprowadziło do istotnego zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa”.

Czytaj więcej

Mgliste wpływy Rosji, czyli czego nie wiemy po konferencji gen. Jarosława Stróżyka

Czy sejmowa komisja służb specjalnych otrzymała raport komisji Stróżyka? Okazuje się, że nie.

– Komisja ma w planach pozyskać ten raport, by go przeanalizować – mówi Mirosław Suchoń, poseł Polski 2050 i członek komisji służb specjalnych. Czy jego zdaniem powołanie komisji spełniło swój cel? – Jeśli celem komisji była diagnoza wpływów rosyjskich w Polsce, a efektem są rekomendacje dla najważniejszych organów państwa, jak zapobiegać takim wpływom, podejmować lepsze decyzje dla państwa, to uważam, że tak – dodaje poseł Suchoń.

Według płk Grzegorza Małeckiego, byłego funkcjonariusza UOP i ABW, szefa AW w latach 2015–2016 komisja nie spełniła pokładanych w niej nadziei. – Nie poznaliśmy jej efektów, może są wstrząsające, może rozczarowujące. Ale nie dowiemy się tego, bo polskie służby, a tym samym politycy, którzy je nadzorują nie wyszli z myślenia „zimnowojennego”, że wszystko musi być tajne. A to nieprawda. Bazują na starych, nieprzystających przepisach ochrony informacji niejawnych, zupełnie nie zwracając uwagi na czasy, które się przecież zmieniły. Dziś w dużym zakresie właśnie ujawnianie wpływów wrogich nam państw na nasz kraj, życie, politykę jest formą walki z nimi.

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie były całkowite koszty działalności komisji ds. wpływów rosyjskich i białoruskich?
  • Dlaczego finalny raport z prac komisji pozostał niejawny?
  • Jakie osoby zasiadały w komisji i jakie było ich wynagrodzenie?
  • Czy komisja spełniła oczekiwania ekspertów i społeczeństwa?
Pozostało jeszcze 96% artykułu

3 mln 305 tys. 996 i 22 grosze – tyle wyniósł łączny koszt działalności państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich i białoruskich na bezpieczeństwo wewnętrzne i interesy Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2004–2024 – wynika z informacji Ministerstwa Sprawiedliwości dla „Rzeczpospolitej”. Do życia powołał ją premier Donald Tusk w maju 2024 r. Jej prace trwały niespełna rok – na początku kwietnia tego roku premier otrzymał niejawny raport z działalności, a z końcem lipca komisja przestała istnieć. O efektach prac komisji wiadomo niewiele poza tym, że raport, jaki otrzymał premier zawiera ok. 50 rekomendacji, które „powinny posłużyć wzmocnieniu odporności państwa na wpływy rosyjskie” (wypowiedź gen. Jarosława Stróżyka, szefa komisji). „Rzeczpospolita” chciała je poznać. Zgody nie otrzymaliśmy.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Materiał Promocyjny
UltraGrip Performance 3 wyznacza nowy standard w swojej klasie
Polityka
Jacek Sasin skrytykował Sławomira Mentzena, ale w jednym przyznał mu rację. „Też bym się nie podpisał”
Polityka
Karol Nawrocki z wizytą w Kijowie? „Jeśli Zełenski chce, może przyjechać do Warszawy”
Polityka
Brudziński: Mentzen to wybitny operator hulajnogi. Wątpię, czy wybitny polityk
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Polityka
Ikonowicz założył nową partię o starej nazwie. O co walczy „czerwony książę”?
Materiał Promocyjny
Prawnik 4.0 – AI, LegalTech, dane w codziennej praktyce
Reklama
Reklama