„Obrazy bez autora”. Artysta w czasach dyktatury

„Obrazy bez autora” reżysera oscarowego filmu „Życie na podsłuchu” to historia o gigancie sztuki z romansem i polityką.

Aktualizacja: 16.06.2020 19:29 Publikacja: 16.06.2020 19:29

Tom Schilling jako Kurt Barnert, którego losy wzorowane są na biografii Gerharda Richtera

Tom Schilling jako Kurt Barnert, którego losy wzorowane są na biografii Gerharda Richtera

Foto: Sony Pictures Classics

Bohater nowego filmu Floriana Henckela von Donnersmarcka jest wzorowany na Gerhardzie Richterze, urodzonym w Dreźnie w 1932 r., jednym z trzech najdroższych współczesnych artystów wizualnych. Jego majątek oceniono na 700 mln euro (2017). Obraz „599” z serii „Abstraktes Bild” poszedł za 46,3 miliona dolarów. W 1963 r. wraz z Sigmarem Polkem zajął się nową formą sztuki, nazywając ją „realizmem kapitalistycznym”, polegającą na przerabianiu zdjęć w formy plastyczne. Tworzył też obiekty szklane.

Nazizm i socrealizm

– Sytuacja, w której rząd określa, jaka ma być sztuka, jest poważnym zagrożeniem dla wolności i demokracji. W NRD czy Polsce przećwiczyliśmy w czasie komunizmu sytuację, w której artyści musieli szukać symboli i przenośni, by wyrazić to, co czuli i myśleli – powiedział „Rzeczpospolitej” reżyser Florian Henckel von Donnersmarck.

Nominowany w ubiegłym roku do Oscara film „Obrazy bez autora” pokazuje między innymi dojrzewanie artysty z dwoma totalitaryzmami w tle. Film zaczyna się od sceny, w której mały Kurt Barnert, razem z ukochaną ciotką-licealistką, w 1937 roku zwiedza wystawę „Sztuka zdegenerowana” w muzeum w Dreźnie. Jest czas nazizmu.

„Nie mów nikomu, że mi się podoba” – szepcze dziewczyna do dziecka. Niedługo potem Elisabeth znajdzie się w szpitalu psychiatrycznym. Tam profesor Carl Seeband, już w czasie wojny, najpierw zleci jej sterylizację, by nie „niszczyła” rasy, a potem postawi na jej karcie szpitalnej czerwony krzyżyk. A to oznacza wyrok śmierci w komorze gazowej.

Po wojnie, w NRD, młody, utalentowny Kurt trafi do Akademii Sztuk Pięknych w Berlinie. Tam zderzy się z kolejnym totalitaryzmem i kolejną ideą sztuki narodowej – socrealizmem. A przecież stojąc za sztalugami czy robiąc wielkie murale, na których robotnicy dziarsko trzymają sierpy i młoty, Kurt marzy o innej sztuce. Podejmuje decyzję i jedzie do Berlina Zachodniego, by już stamtąd do NRD nie wrócić.

– Chciałem opowiedzieć o człowieku, który próbował uwolnić się od tego, jak został wyrzeźbiony w młodości – mówi Florian Henckel von Donnersmarck rsmarck. – I nie chodzi tylko o wychowanie w rodzinie, lecz o system totalitarny, który wdarł się w dusze ludzi, ukształtował ich system wartości.

Jednocześnie von Donnersmarck śledzi prywatne życie Kurta, który w akademii zakochuje się w ślicznej Ellie, córce profesora Seebanda. To zbrodniarz, który uniknął sądu. Jest chroniony przez wysokiego oficera KGB, bo w czasie trudnego porodu uratował życie jego żony i dziecka.

Kurta nie uważa za dobrego partnera dla swojej córki. Kiedy dowie się, że dziewczyna jest w ciąży, sam w domu przeprowadzi aborcję.

Autocenzura

Młodzi zostaną jednak razem. I choć Ellie ma świadomość nieodwracalnej krzywdy, jaką jej wyrządził ojciec, choć wracają do niej wspomnienia wojenne, wszyscy zachowują się tak, jakby nic się nie stało. Kurt i Ellie razem z jej rodzicami jedzą kolację w eleganckiej restauracji.

„Obrazy bez autora” są filmem nierównym. Scenariusz ewidentnie się sypie. Reżyser, który zrobił wcześniej film tak perfekcyjny jak nagrodzone Oscarem „Życie na podsłuchu”, w nowym obrazie zgadza się na niczym niewytłumaczony fałsz.

Z jednej strony mamy bowiem historię romansu Kurta i Ellie naznaczoną kompletnie niewiarygodnymi relacjami rodzinnymi. Z drugiej – ciekawą opowieść o poszukiwaniu własnej osobowości w sztuce, o próbie uwolnienia się od myślenia narzucanego przez układy totalitarne lub ideologie.

– Nawet tam, gdzie nie ma cenzury, coraz częściej sami narzucamy sobie ograniczenia poprzez autocenzurę czy polityczną poprawność. Czy pokazujesz właściwie mniejszości narodowe, czy masz wystarczającą reprezentację kobiet? Podziwiam ludzi, którzy noszą w sobie bunt, artystów występujących przeciwko systemowi nakazów i zakazów, czymkolwiek by one były – mówi Florian Henckel von Donnersmarck.

Z jego filmu zostaje w pamięci obraz wepchniętej brutalnie do karetki, wywożonej do szpitala psychiatrycznego Elisabeth, która przez szybę krzyczy do małego Kurta: „Nigdy nie zakrywaj oczu!”.

Kolonia i Birkenau

W Polsce wystawa prac Gerharda Richtera odbyła się tylko raz, w 2004 r. w CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie. Kuratorką była Milada Ślizińska.

– Wystawa w CSW prezentowała cały Atlas Richtera, czyli jego artystyczny notatnik, który powstaje nieprzerwanie od 1962 r. i jest jednym z najważniejszych „dzieł w procesie” II połowy XX wieku: zbiorem obrazów fotograficznych – mówi Milada Ślizińska. – Sam Richter pracował krótko w laboratorium fotograficznym i wtedy zainteresował się powstającą codziennie nieprzebraną masą zdjęć. Nigdy nie zbierał zdjęć wielkich fotografów. Umieszcza w Atlasie zdjęcia zarówno swoje, jak i znalezione, zarówno rodzinne, jak i wycinane z gazet i czasopism, fotografie reporterów. Ale też zwykłe zdjęcia amatorskie, rysunki, szkice, projekty oraz fragmenty własnych pociętych obrazów.

– Kiedy pracowałam nad jego warszawską wystawą, był już znany i uznany, tyle że nie w Polsce, chociaż cieszące się dużym zainteresowaniem prace Wilhelma Sasnala wyraźnie do jego twórczości nawiązywały – przypomina Milada Ślizińska. –Zebrałam na jego wystawę 700 tys. zł, wtedy to było naprawdę dużo, choć koledzy na Zachodzie uważali, że to niewiele.

Transport prac wymagał klimatyzowanego samochodu europejskiej firmy zajmującej się przewozem dzieł sztuki, a każdy obraz musiał mieć specjalnie zbudowaną klimatyzowaną skrzynię do transportu. Ubezpieczenie było wysokie.

– Kiedy pokazałam Richterowi projekt katalogu wystawy w Zamku Ujazdowskim, kategorycznie go odrzucił i zaproponował, by miał wymiary typowej hotelowej Biblii, czyli 13 na19 cm – mówi Milada Ślizinska. – Mam do dziś rysunek, który wtedy zrobił, z różnymi notatkami i przekreśleniami. W rezultacie pożyczył też na naszą wystawę ze swojego domu obraz z kwiatami. A poza tym polubił mnie jego pies i właściwie to jemu zawdzięczam sukces spotkania z Richterem.

Po warszawskiej wystawie Richter zaprojektował witraż do katedry w Kolonii (2007).

– W Atlasie umieścił na tablicach 16–20 zdjęcia z Auschwitz, ale Zagłada rzadko pojawiała się w pracach - mówi kuratorka. - Spytałam, dlaczego. Odpowiedział, że nie może i więcej tego nie tknie.

A jednak wykonał w 2014 r. czteroczęściowe dzieło „Birkenau” inspirowane zdjęciami z obozu koncentracyjnego. W 2017 r. trafiło do nowej siedziby Reichstagu w Berlinie.

Bohater nowego filmu Floriana Henckela von Donnersmarcka jest wzorowany na Gerhardzie Richterze, urodzonym w Dreźnie w 1932 r., jednym z trzech najdroższych współczesnych artystów wizualnych. Jego majątek oceniono na 700 mln euro (2017). Obraz „599” z serii „Abstraktes Bild” poszedł za 46,3 miliona dolarów. W 1963 r. wraz z Sigmarem Polkem zajął się nową formą sztuki, nazywając ją „realizmem kapitalistycznym”, polegającą na przerabianiu zdjęć w formy plastyczne. Tworzył też obiekty szklane.

Nazizm i socrealizm

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Festiwal Mastercard OFF CAMERA. Patrick Wilson z nagrodą „Pod prąd”
Film
Nie żyje reżyser Laurent Cantet. Miał 63 lata
Film
Mastercard OFF CAMERA: „Dyrygent” – pokaz specjalny z udziałem Andrzeja Seweryna
Film
Patrick Wilson, Stephen Fry, laureaci Oscarów – goście specjalni i gwiazdy na Mastercard OFF CAMERA 2024
Film
Drag queen i nie tylko. Dokument o Andrzeju Sewerynie