Dokąd ma zmierzać rolnictwo

Przyszłością małych gospodarstw w naszym kraju może być zorganizowana współpraca z innymi. Polska pilnie potrzebuje jednak polityki żywnościowej i strategii – wskazują eksperci.

Publikacja: 16.06.2019 21:00

Rolnictwo potrzebuje planu rozwoju, który nie tylko reaguje na bieżące problemy, ale i proponuje roz

Rolnictwo potrzebuje planu rozwoju, który nie tylko reaguje na bieżące problemy, ale i proponuje rozwiązania na przyszłość

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Czy ciągłe dofinansowywanie rolnictwa w obecnym kształcie ma sens i na czym powinna się skupić strategia przyszłości dla polskiej wsi – nad tym zastanawiali się uczestnicy podczas debaty pt. „Nowoczesne rolnictwo, wydajne, bezpieczne i innowacyjne", która odbyła się w redakcji „Rzeczpospolitej".

Unia widzi problem

Polskie rolnictwo rozwija się dynamicznie od dłuższego czasu, ale właśnie znalazło się na rozdrożu – zauważali eksperci. To moment, w którym trzeba się zastanowić nad tym, w jaki sposób w realiach nowoczesnego rolnictwa 4.0 mają współistnieć duże gospodarstwa towarowe i małe gospodarstwa, które ekonomicznie mogą się nie obronić.

– Władze Unii Europejskiej dostrzegają problem małych gospodarstw. Nie mówimy, że są one niepotrzebne, ale że nie mają szans w typowo rolniczej produkcji, tam nie ma jak uzyskać zadowalających dochodów, nie ma efektu skali – mówił prof. Henryk Runowski z Wydziału Nauk Ekonomicznych Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.

– Nie widzę problemu w tym, czy gospodarstwa są duże, małe czy średnie, one po prostu muszą się konsolidować – przekonywała Dominika Kozarzewska, prezes grupy producentów owoców Polskie Jagody. – Jeżeli mają cokolwiek znaczyć na rynku, muszą działać razem. Świetnej jakości owoce można wyprodukować i w dużym, i w małym gospodarstwie. Ale jeśli producenci nie współpracują, tylko konkurują, to jest to najprostsza droga do wycinania się ceną – ostrzegała.

Mglista przyszłość małych

Prof. Andrzej Kowalski, dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarstwa Wiejskiego, mówił, że uchodzi za osobę, która nie lubi małych gospodarstw. Tymczasem jego zdaniem ocena gospodarstw ze względu na ich wielkość obszarową to miara rodem z XIX wieku. Działają na rynku także małe gospodarstwa, które są efektywne i wysoko dochodowe, wyzwanie leży jednak w wyznaczonych im celach, bo gospodarstwa mają przed sobą zadania nie tylko ekonomiczne, ale także związane z ochroną krajobrazu czy środowiska.

Uznanie, że małe gospodarstwa są potrzebne i nie muszą koniecznie spełniać funkcji ekonomicznych, tylko inne – często nie do końca zdefiniowane – sprawi, że rozwarstwienie będzie postępować, a budżet będzie do nich ciągle dopłacał. – Podatnik, uznając, że część rolnictwa pełni inne funkcje, zgodzi się, że państwo będzie do końca świata je wspierać kosztem różnych innych programów rolniczych i pozarolniczych. Dla mnie to, że małe gospodarstwa to są te sprzyjające środowisku, staje się iluzoryczne – mówił prof. Kowalski.

Zdaniem ekspertów biorących udział w debacie sytuacja dojrzała do tego, by zastanowić się, czym w ogóle jest gospodarstwo rolne w Polsce.

– Dla mnie to podmiot, który gospodaruje, przynosi dochód, by utrzymać rodzinę, rolnika i, co bardzo ważne, zapewnić rozwój tego przedsięwzięcia – mówił przedstawiciel Instytutu Ekonomiki Rolnictwa.

Potrzeba rozwiązań strategicznych

Sytuacja małych gospodarstw wymaga wreszcie analizy, bo na 1,5 mln gospodarstw w Polsce o dopłaty ubiega się 1,3 mln, a na rynek produkuje 700 tys., najbardziej zaś dochodowe jest ok. 200 tys. gospodarstw. – Ale w całej 1,5-mln rzeszy gospodarstw to ciągle mało, choć to ta grupa, która przesądza o sytuacji rynkowej, to oni głównie produkują na rynek – mówił prof. Henryk Runowski.

Rozwarstwienie dochodów i potencjału rodzi potrzebę stworzenia strategii, która nie tylko reaguje na bieżące problemy, ale i proponuje rozwiązania na przyszłość. Eksperci zgadzali się, że takiego podejścia bardzo brakuje.

– Zagrożenia wymagają strategii dla rolnictwa, która prawdopodobnie nie jest w stanie zaspokoić wszystkich oczekiwań i odnieść się do wszystkich wyzwań, ale powinna skoncentrować się na pewnych szczególnych obszarach, bez których lepsza przyszłość nie będzie możliwa – mówił Marek Łuczak, prezes Syngenta Polska.

Wskazał na dwa obszary, które powinna objąć strategia.

– Pierwszy to edukacja, transfer wiedzy do rolników, by sprostać wyzwaniom co do innowacji, produktywności, bezpieczeństwa. Drugi dotyczy zagrożeń klimatycznych i wodnych, których jest coraz więcej. Będą one warunkiem powodzenia polskiego rolnictwa, ale wymagają szeroko zakrojonej strategii na przyszłość – tłumaczył Łuczak.

Polityka żywnościowa

Gospodarstwa w całej Europie zaczynają się konsolidować, jednak to powolny proces. – Po wejściu do UE wracamy do trendu wzrostowego, który był wszędzie obserwowany. Choć ciągle w całej UE 60 proc. gospodarstw – zwłaszcza w Rumunii, Włoszech czy Grecji – to gospodarstwa małe, do 5 ha – mówił prof. Runowski.

Wyzwaniem jest doprowadzenie takich gospodarstw do zadowalającego poziomu dochodów. Pewnym rozwiązaniem mogą być obszary produkcji, które wymagają większego nakładu pracy.

– W produkcji warzyw i owoców możemy stworzyć produkty specjalne, naznaczone dużym udziałem pracy ludzkiej. Porównałbym to do rzemiosła: dziś rękodzielnictwo jest w cenie – mówi Runowski.

Zauważał też, że sami Polacy mogą nie być chętni do płacenia wyższych cen za żywność, ze względu na niskie dochody. 25 proc. wydatków Polacy przeznaczają na żywność, podczas gdy mieszkańcy krajów Zachodu wydają na nią ok. 10 proc. swoich pieniędzy. – Nie wszystkie małe gospodarstwa mogą się utrzymać, ale znaczna ich część, przy zreorganizowaniu swojej struktury, przy podjęciu działalności, która gwarantuje wysoki dochód na godzinę pracy, ma szansę – mówił Runowski.

Nacisk na regulację ochrony klimatu i kształtowanie polityki żywności w polityce unijnej dostrzega dr Jakub Jasiński z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN. Jak mówi, brakuje jednak pomysłu na kierunek rozwoju. – Powinniśmy się wreszcie zastanowić, czego my chcemy od rolnictwa i produkcji żywności. Nie ma w Polsce polityki żywnościowej, choć mamy WPR – mówił dr Jasiński.

Jego zdaniem branża spożywcza jest kompletnie poza zainteresowaniem resortu rolnictwa, a łańcuch produkcyjny – od produkcji środków do produkcji rolniczej aż po dystrybucję – nie może być niezarządzany, bo zaraz pojawią się nowe zagrożenia.

– Potrzebujemy pomysłu na to, jakiej gospodarki i polityki żywnościowej chcemy. Gdy Ukraina wreszcie stanie na nogi, będziemy mieli za progiem niebezpiecznego konkurenta. Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chcemy stawiać na tradycyjne rolnictwo wysokojakościowe czy na innowacje. Jeśli mamy tak duże zróżnicowanie regionalne, to może trzeba w pewnych regionach postawić na tradycyjne, w innych na innowacyjne i jakoś próbować tym zarządzać – proponował Jakub Jasiński.

Dr Paweł Wojciechowski z Uniwersytetu Warszawskiego zauważył, że wdrożone przed dwoma laty ograniczenia obrotu ziemią nie okazały się korzystne dla rozwoju wsi.

– Rolnicy, którzy chcieliby rozwijać gospodarstwa, wcale nie znajdą łatwo ziemi, która miała się pojawić. A założenie było takie, że ograniczenie obrotu wycofa graczy nastawionych tylko na inwestowanie, spekulantów – mówił ekspert.

Czy ciągłe dofinansowywanie rolnictwa w obecnym kształcie ma sens i na czym powinna się skupić strategia przyszłości dla polskiej wsi – nad tym zastanawiali się uczestnicy podczas debaty pt. „Nowoczesne rolnictwo, wydajne, bezpieczne i innowacyjne", która odbyła się w redakcji „Rzeczpospolitej".

Unia widzi problem

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację