Sukces zaślepił City

Jeśli w referendum wygra Brexit, Londyn może stracić nawet połowę finansowego biznesu. Ale wielu bankierów się tego nie boi.

Publikacja: 21.06.2016 19:09

Sukces zaślepił City

Foto: 123RF

Korespondencja z Londynu

Pociąg metra dojechał do stacji Monument i Sebastian Odony musi przeciskać się do wyjścia, tak dużo jest o tej porze podróżnych. Kobiety, ale przede wszystkim elegancko ubrani mężczyźni, przyspieszają kroku: za kilka minut wybije dziewiąta, godzina, w której większość pobliskich banków, towarzystw ubezpieczeniowych, kancelarii prawnych, biur maklerskich i tysięcy innych instytucji rozpoczyna pracę dla największego ośrodka finansowego świata: City.

Jest wtorek, mniej niż 48 godzin przed rozpoczęciem głosowania nad pozostaniem Wielkiej Brytanii w Unii, więc pytanie samo się narzuca: czy świat finansów jest przerażony perspektywą Brexitu?

Ale Odony, którego przodkowie już w 1870 r. przyjechali z Włoch, daje zaskakującą odpowiedź. – Wciąż się waham, ale najpewniej będę głosował za wyjściem z Unii. Z dwóch powodów: chcę doprowadzić do rozpadu torysów i uważam, że międzynarodowy kapitał, który tu przyszedł, wypchnął zwykłych ludzi z Londynu. Nie stać ich na mieszkania w mieście, na rozrywkę. A banki zatrudniają najbardziej utalentowanych cudzoziemców, młodzi Brytyjczycy nie mają perspektyw – mówi Odony.

W City jest zdecydowanie płotką. 50-letni informatyk zarabia 40 tys. funtów rocznie w firmie Web Sure specjalizującej się w usługach dla międzynarodowych towarzystw ubezpieczeniowych. Ale podobne opinie usłyszę w ciągu następnych godzin od ludzi, którzy zarabiają trzy czy nawet pięć razy więcej.

– Nie ma większego znaczenia, jaki będzie wynik referendum. Rząd i tak będzie kłamał, manipulował, zrobi, co zechce. Nie pójdę głosować – przyznaje Martin, menedżer wyższego szczebla w banku HSBC.

– Nawet w razie Brexitu banki pozostaną w Londynie, co najwyżej nieco ograniczą biznes z Europą na rzecz transakcji z innymi częściami świata. Nikt nas nie zastąpi – uważa Rupert z centrali Royal Bank of Scotland (RBS).

Ani jeden, ani drugi nazwiska podać nie chce, bo ich banki w sprawie referendum oficjalnie pozostają neutralne.

Londyńskie City rozwój rzeczywiście opiera na historii. W czasach imperium stało się centrum wymiany transakcji, ściągając z całego świata największe talenty. Nie przez przypadek 100 metrów od miejsca, w którym spotykam dziś Ruperta, w 1851 r. Niemiec Paul Julius Reuter założył największą agencję prasową globu. A przed budynkiem Royal Stock Exchange, gdzie z pomnika na koniu Wellington patrzy na siedzibę Bank of England, można zapomnieć, że od bitwy pod Waterloo minęło już przeszło 200 lat.

– To miejsce stwarza poczucie pewnej wyjątkowości – mówi „Rzeczpospolitej" Ed Clark, rzecznik giełdy londyńskiej (LSE), jednej z największych na świecie. I choć sam opowiada się za pozostaniem kraju w Unii, to przyznaje, że w zarządzie firmy „zdania są podzielone".

W czwartek stawka, o jaką zagra City, jest jednak ogromna. Londyńska giełda ściągnęła firmy o wartości blisko 3 bilionów funtów, bo każdy chce być blisko znajdujących się obok banków inwestycyjnych. W finansach pracuje 730 tys. osób, a to i tak nie licząc tych, którzy w drogich restauracjach, luksusowych sklepach czy hotelach świadczą usługi dla bankierów.

Ale wbrew temu, co sądzi wielu pracujących tu ludzi, tak wcale zawsze nie było. Boom zaczął się dopiero w latach 80., gdy Margaret Thatcher uznała, że przed brytyjskim przemysłem nie ma przyszłości, i postawiła na pełną liberalizację rynku finansowego. To, a nie tylko brytyjska tradycja, ściągnęło kapitał nad Tamizę.

– Rola Brytyjczyków zasadniczo sprowadza się do tego, że pośredniczą między tymi, którzy mają nadmiar kapitału, i tymi, którzy go potrzebują – mówi „Rzeczpospolitej" Nicolas Veron, główny ekonomista brukselskiego Instytutu Bruegla i autorytet w dziedzinie światowych finansów. – Ale od jednej trzeciej do połowy tego biznesu to usługi dla klientów w Unii Europejskiej. W razie Brexitu banki w City stracą możliwość działania we Wspólnocie.

Jego zdaniem jeśli referendum zdecyduje o wyjściu z Unii, Frankfurt, Paryż, Dublin, Luksemburg, a nawet Warszawa zaczną batalię o przejęcie od Brytyjczyków finansowego biznesu. To nie są puste groźby: J.P. Morgan, HSBC, Citibank, wśród innych potentatów City ostrzegły, że w razie Brexitu przeniosą przynajmniej jedną czwartą pracowników na kontynent.

– Banki nie angażowały się zbytnio w kampanię przed referendum, bo to by było kontrproduktywne: są znienawidzone przez wielu ludzi od chwili, gdy okazało się, że to podatnicy muszą zapłacić za ich błędy w czasie kryzysu finansowego. Także teraz to nie banki zapłacą rachunek za Brexit, bo mogą przenieść biznes, gdziekolwiek chcą. Zapłaci go Wielka Brytania – mówi Veron.

Gdy zarabia się dwa tysiące funtów dziennie, albo i więcej, łatwo poczuć się niezastąpionym, poczuć się bogiem. Ale z niższych szczebli społecznej kariery zagrożenie widać wyraźniej.

– Jestem tym wszystkim przerażony. Jeśli wygrają przeciwnicy Unii, City stanie się bardzo spokojnym, żeby nie powiedzieć martwym, miejscem. Moi klienci znikną – nie ma wątpliwości David, właściciel sklepu Church's w centrum City. Tu szyte w Anglii buty kosztują co najmniej 400 funtów.

Równie zaniepokojony jest Tom, pracownik agencji wynajmu nieruchomości JLL. Wśród wielu ofert jest możliwość wynajmu kawalerki za 700 funtów (2,7 tys. zł) tygodniowo w rejonie Temple, 15 minut piechotą od centrum.

– Do tej pory taka oferta znikała od razu, ale od trzech miesięcy rynek stanął. Na razie cena zakup mieszkań i domów stoi w miejscu, ale i ona runie, jeśli wyjdziemy z Unii – mówi Tom. Ze średnią ceną sprzedaży metra kwadratowego wynoszącą prawie 50 tys. zł Londyn jest najdroższym miastem Europy. Pytanie, jak długo.

Korespondencja z Londynu

Pociąg metra dojechał do stacji Monument i Sebastian Odony musi przeciskać się do wyjścia, tak dużo jest o tej porze podróżnych. Kobiety, ale przede wszystkim elegancko ubrani mężczyźni, przyspieszają kroku: za kilka minut wybije dziewiąta, godzina, w której większość pobliskich banków, towarzystw ubezpieczeniowych, kancelarii prawnych, biur maklerskich i tysięcy innych instytucji rozpoczyna pracę dla największego ośrodka finansowego świata: City.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 801
Świat
Chciał zaprotestować przeciwko wojnie. Skazano go na 15 lat więzienia
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 800
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 799
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 797
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił