May podkreśliła, że "pozbycie się jej ze stanowiska nie ułatwi przeprowadzenia brexitu". To nawiązanie do inicjatywy Jacoba Reesa-Mogga, parlamentarzysty Partii Konserwatywnej, który napisał list w którym wyraził brak zaufania do may jako lidera. Jeśli 48 parlamentarzystów partii May napisze takie listy, wówczas dojdzie do głosowania nad wotum zaufania dla rządu May. Na pytanie czy 48 takich listów wpłynęło May odpowiedziała, że "według jej wiedzy - nie". Szefowa rządu zaznaczyła też, że jej odejście ze stanowiska "nie zmieni arytmetyki w parlamencie".  

Premier Wielkiej Brytanii stwierdziła także, że rozmowy na temat przyszłej relacji UE i Wielkiej Brytanii będą nadal prowadzone przed szczytem UE ws. brexitu, który odbędzie się w przyszłym tygodniu.

- To był trudny tydzień - przyznała May, która dodała jednak, że polityka taka jest, a ona działa w niej od dawna. 

Tymczasem stojący na czele opozycji Jeremy Corbyn oświadczył, że on wynegocjowałby dla Wielkiej Brytanii lepszą umowę ws. brexitu.

Theresa May, której partia nie ma większości w parlamencie, nie może być pewna, że wynegocjowana przez nią umowa zostanie przyjęta przez Izbę Gmin. Przeciw umowie zagłosuje Partia Pracy, "błędem" nazwała sytuację w której Izba Gmin poparłaby umowę premier Szkocji, Nicola Sturgeon. Poza tym w samej Partii Konserwatywnej umowa wynegocjowana przez May ma wielu przeciwników.

Zdaniem Corbyna w sytuacji, gdy Izba Gmin odrzuci porozumienie, wówczas rząd powinien "renegocjować je szybko z UE". Zapewnił, że Partia Pracy byłaby w stanie wynegocjować lepsze porozumienie nawet w krótkim czasie, jaki pozostał do 29 marca 2019 r., gdy Wielka Brytania formalnie opuści UE.