Unia Europejską zamierza więcej inwestować w politykę przestrzeni kosmicznej. To jedna z najbardziej obiecujących dziedzin gospodarki. – Zainwestowane tutaj 1 euro przynosi 7 euro korzyści – powiedziała Elżbieta Bieńkowska, unijna komisarz ds. rynku wewnętrznego, przemysłu, przedsiębiorczości i MŚP. Polka przedstawiła w środę nową unijną strategię dla przestrzeni kosmicznej. Już dziś ten przemysł tworzy 6 proc. unijnego PKB, a udział będzie rósł. Bo bez danych zbieranych przez satelity coraz trudniej się obejść.
UE ma budowany latami własny system nawigacji satelitarnej Galileo. Pod koniec roku ma on być gotowy, a jakościowo jest lepszy od rozpowszechnionego w Europie amerykańskiego GPS. – W operacjach ratunkowych i poszukiwawczych zlokalizowanie wysłanego sygnału zajmuje 2 do 5 godzin i daje dokładność 10 kilometrów. Z użyciem Galileo czas skraca się do 5–10 minut, a dokładność poprawia do 5 km – wyjaśniał Maros Sefcovic, wiceprzewodniczący KE.
Galileo będzie używany głównie w nawigacji, wykorzystany w transporcie, w przyszłości w inteligentnych samochodach. UE ma też służącego do obserwacji ziemi satelitę Copernicus, który dostarcza dane jeszcze lepszej jakości, wykorzystywane w rolnictwie, a w przyszłości także do badania zmian klimatycznej.
Dane zbierane przez europejskie satelity są darmowe. Obecnie jest ich 14, a docelowo – do 2030 roku – będzie ich 30. KE chce poprzez fundusze venture capital i promowanie łączenia pieniędzy prywatnych z publicznymi zachęcić firmy do korzystania z tych danych i tworzenia na ich podstawie komercyjnych aplikacji. To już się dzieje, ale teraz mają być lepsze rozwiązania instytucjonalne. Dzięki większej licznie satelitów będzie więcej zbieranych danych.
UE chce też uniezależnić się od Rosji, skąd w tej chwili wysyłane są europejskiego satelity. Do 2020 roku ma powstać europejska wyrzutnia. – To będzie oznaczało większą niezależność i niższe koszty – uważa Bieńkowska. Obecnie chętni do wysłania satelitów muszą czekać w kolejce, bo wyrzutni jest zbyt mało.