Aleksander Alesin: Białorusinom brakuje kogoś takiego jak Lech Wałęsa

Utrata Białorusi byłaby koszmarem dla Rosji - mówi Aleksander Alesin, białoruski publicysta i analityk wojskowy.

Publikacja: 19.08.2020 21:00

Aleksander Alesin: Białorusinom brakuje kogoś takiego jak Lech Wałęsa

Foto: AFP

Aleksander Łukaszenko mobilizuje armię, a oddziały rozmieszcza przy zachodniej granicy. Jak pan to rozumie?

Wcześniej Aleksander Łukaszenko mówił, że Białoruś jest państwem neutralnym i że NATO i UE gwarantują „niepodległość Białorusi”. Dzisiaj sytuacja jest inna. Uważa, że protesty są wspierane przez Zachód, a w szczególności przez Polskę. Mówi, że w Warszawie marzą o Międzymorzu oraz chcą odrodzenia Rzeczypospolitej.

Przecież każdy trzeźwy człowiek wie, że to głupota.

Łukaszenko uważa inaczej, nikomu już nie ufa. Myśli, że ma do czynienia z agresją hybrydową: najpierw ofensywa informacyjna, następnie rewolucja i ustanowienie prozachodnich władz na Białorusi. Wprost mówi, że jego następcy złożą wniosek o wstąpienie do UE i NATO. Myśli już w kategoriach działań wojskowych i jest przekonany, że Zachód chce zniszczyć jego rządy i oderwać Białoruś od Rosji.

A czy panu się nie wydaje, że Łukaszenko za wszelką cenę, nawet kosztem relacji z sąsiadami, próbuje wciągnąć Rosję do ratowania jego rządów?

Ale w Moskwie nie durnie siedzą. Rosja ma profesjonalny wywiad strategiczny. Władimir Putin na zimno analizuje wszystkie scenariusze, miał dobrą szkołę w KGB. Jedynie udaje, że gra z Łukaszenką, potwierdzając, że jest jego sojusznikiem i przyjacielem.

To jaką strategię obierze gospodarz Kremla? Media białoruskie podają, że w środę w Mińsku wylądował samolot rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa.

Mogę jedynie przypuszczać, że samolot lądował po to, by dostarczyć jakiś sprzęt do łączności zamkniętej. Do całodobowej komunikacji Łukaszenki i Putina oraz białoruskich i rosyjskich służb. Łukaszenko straszy przeciwników Rosją, ale nie sądzę, że rzeczywiście poprosiłby o wsparcie wojskowe Kremla. To taka gra.

A czy Łukaszenko nie obawia się, że w pewnym momencie straci poparcie Moskwy, że Rosja się odwróci i dojdzie do porozumienia z Zachodem?

Ale na bliskich kontaktach z Rosją zależy nie tylko Łukaszence. Rocznie Rosja zyskuje na współpracy handlowej z Białorusią 7–10 mld dolarów, od dziesięciu lat mamy ujemne saldo handlowe ze wschodnim sąsiadem. Rosjanie mówią, że finansują Białoruś, ale w rzeczywistości prowadzą neokolonialną politykę wobec Mińska. Białoruś to bastion Rosji, nie mogą tego stracić. Rozumieją, że z Białorusi otwarta jest droga do Kijowa, Warszawy i państw bałtyckich. Boją się, że jeżeli to stracą, czołgi NATO będą pod Smoleńskiem, osłabnie też obrona przeciwlotnicza. To koszmar dla Rosji. Moskwa pomoże więc Łukaszence dyplomatycznie i będzie próbowała gasić pożar. Zresztą Łukaszenko sobie na razie radzi.

Czyli protesty i strajki jeszcze nie stanowią aż tak poważnego zagrożenie dla reżimu?

Łukaszenko liczy na to, że protestujący się zmęczą, a robotników zastraszy i zacznie masowo zwalniać. Zresztą jego przeciwnicy nie mają żadnego programu gospodarczego, nie mają charyzmatycznego lidera, wojownika. Obawiam się, że niesamowita energia protestujących zostanie zmarnowana. Białorusinom brakuje kogoś takiego jak Lech Wałęsa.

Aleksander Łukaszenko mobilizuje armię, a oddziały rozmieszcza przy zachodniej granicy. Jak pan to rozumie?

Wcześniej Aleksander Łukaszenko mówił, że Białoruś jest państwem neutralnym i że NATO i UE gwarantują „niepodległość Białorusi”. Dzisiaj sytuacja jest inna. Uważa, że protesty są wspierane przez Zachód, a w szczególności przez Polskę. Mówi, że w Warszawie marzą o Międzymorzu oraz chcą odrodzenia Rzeczypospolitej.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790