Duże zamieszanie z adwokackim sądem i pytaniem do TSUE

Warszawska adwokatura twierdzi, że jej izbowy sąd dyscyplinarny nie miał prawa występować do Luksemburga.

Aktualizacja: 10.02.2020 06:05 Publikacja: 09.02.2020 19:54

Duże zamieszanie z adwokackim sądem i pytaniem do TSUE

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Jak informowaliśmy pod koniec stycznia, sąd dyscyplinarny warszawskiej adwokatury zadał Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej pytania prejudycjalne dotyczące Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Był to pierwszy w historii przypadek, gdy polski prawniczy samorządowy sąd zdecydował się na taki ruch.

Czytaj także:

Adwokaci pytają TSUE która izba SN ma osądzić nierzetelnego mecenasa

Sprawa w toku

To, co wydarzyło się po 24 stycznia, a więc po dniu, w którym zostało wydane postanowienie o zadaniu pytań, nie można określić inaczej niż duże zamieszanie.

W ocenie adwokata Michała Fertaka, rzecznika prasowego warszawskiej rady adwokackiej, postanowienie adwokackiego sądu izbowego nie było prawomocne. Efekt? Pytania nie zostały wysłane do TSUE ani przez prezesa Sądu Dyscyplinarnego, ani przez kancelarię tego sądu.

– Sprawa nadal jest w toku – wskazuje mecenas Fertak w odpowiedzi udzielonej „Rz".

Informując dalej, że po wydaniu postanowienia Sądu Dyscyplinarnego zawierającego pytania prejudycjalne oraz równocześnie zawieszającego postępowanie dyscyplinarne (dotyczące adwokata Romana Giertycha), prezes Sądu Dyscyplinarnego adwokat Witold Kabański 29 stycznia 2020 roku wysłał odpis tego postanowienia stronom postępowania: rzecznikowi dyscyplinarnemu Izby Adwokackiej w Warszawie, ministrowi sprawiedliwości i pierwszemu zastępcy prokuratora generalnego z pouczeniem o możliwości zaskarżenia postanowienia o zawieszeniu postępowania.

Z takim biegiem sprawy trudno jest się pogodzić adwokat Agnieszce Helsztyńskiej, przewodniczącej składowi, który wystąpił do TSUE.

– Pytaniom powinien zostać nadany bieg, a nie został. Co więcej, mimo że nadal jestem referentem tej sprawy, odmówiono mi dostępu do akt, jest to sytuacja bez precedensu w naszym sądzie – mówi.

Mecenas Helsztyńska postanowiła więc wziąć sprawę w swoje ręce.

– Po tym gdy otrzymałam informację, że pytaniom nie nadano biegu, a moje zarządzenie o ich wysłaniu zostało zmienione przez prezesa sądu i zastąpione jego własnym zarządzeniem, do którego nie uzyskałam wglądu, podjęliśmy wraz z pozostałymi członkami składu decyzję o nadaniu ich bezpośrednio do Trybunału Sprawiedliwości. Chcieliśmy zapewnić skuteczność prawu europejskiemu. Uznaliśmy, że istnieje duże ryzyko, że pytania w ogóle nie zostaną wysłane – wskazuje Helsztyńska.

Nie mógł torpedować

W jej ocenie prezes Kabański nie miał też prawa torpedować jej zarządzenia o skierowaniu pytań.

– Prezes ma uprawnienia jedynie administracyjne, nie sprawuje nad izbowymi sądami nadzoru judykacyjnego, nie może zmieniać naszych orzeczeń ani zarządzeń. Nad sądem dyscyplinarnym kontrolę judykacyjną ma wyłącznie wyższy sąd dyscyplinarny oraz Sąd Najwyższy – mówi Helsztyńska.

– Nawet gdyby postanowienie o zawieszeniu było zaskarżalne – a ze względu na przepisy intertemporalne nie jest – to efektywność procedury zadawania pytań prejudycjalnych wymaga, żeby tym pytaniom nadać bieg. Nie nadając tego biegu, prezes Kabański działa contra legem – uważa.

Jak ustaliliśmy w biurze prasowym TSUE, sprawa już do niego trafiła. Nadano jej sygnaturę i w sprawie podjęte zostały pierwsze czynności.

Tymczasem szef adwokackiego sądu dyscyplinarnego uważa, że składy jego sądu nie mają uprawnień do zadawania pytań do TSUE, nie są bowiem sądem krajowym w rozumieniu prawa unijnego.

Z tym również polemizuje Helsztyńska.

– Tylko TSUE może stwierdzić, czy dany sąd jest sądem krajowym. Co więcej, zdarzyło się już, że „adwokacki" sąd dyscyplinarny wystąpił z pytaniem prejudycjalnym i nawet otrzymał na nie odpowiedź. Było tak choćby w sprawie C 118/09 Koller – wylicza prawniczka.

Czego chce adwokacki sąd

Pytania prejudycjalne zadano m.in. w związku z uchwałą, którą w listopadzie 2019 r. podjął skład siedmiu sędziów Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego (II DSI 67/18).

W uchwale tej uznano, że ministrowi sprawiedliwości, prokuratorowi generalnemu przysługuje uprawnienie do składania kasacji od każdego orzeczenia adwokackiego pionu dyscyplinarnego, w tym od postanowień o umorzeniu sprawy dyscyplinarnej (teza uchwały brzmi: „?W postępowaniu dyscyplinarnym adwokatów art. 521 k.p.k. ma zastosowanie do postanowień sądu dyscyplinarnego dla adwokatów"). Sąd adwokacki zapytał Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, czy ma prawo nie stosować się do wskazanej uchwały jako wydanej przez organ, który – w myśl uchwały trzech izb SN – nie jest sądem. W kolejnym z czterech zadanych pytań prosi natomiast o wskazówkę, do której izby Sądu Najwyższego powinny trafiać adwokackie kasacje, skoro Izba Dyscyplinarna nie jest bezstronnym i niezawisłym sądem w rozumieniu art. 47 Karty praw podstawowych.

Jak informowaliśmy pod koniec stycznia, sąd dyscyplinarny warszawskiej adwokatury zadał Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej pytania prejudycjalne dotyczące Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Był to pierwszy w historii przypadek, gdy polski prawniczy samorządowy sąd zdecydował się na taki ruch.

Czytaj także:

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe