Grzegorz G. w 2017 r. przyjął sprawę o podział majątku dorobkowego tydzień przed rozprawą. Z klientką uzgodnił, że ze względu na częściową kolizję terminów z części rozprawy będzie musiał wyjść. Kobieta się zgodziła. Tuż przed rozprawą Grzegorz G. porozmawiał z sędzią prowadzącą postępowanie. Była jego koleżanką z aplikacji. Ustalili, że gdy opuści on salę, nie dojdzie do zakończenia sprawy, lecz zostanie ona odroczona. Stało się jednak inaczej.
Czytaj także: Dyscyplinarki dla Giertycha i Dubois - Prokurator Krajowy odpowiedział RPO
Mimo nieformalnego porozumienia sprawa zakończyła się na rozprawie. Dla klientki Grzegorza G. zapadło niekorzystne orzeczenie, od którego ten nie złożył odwołania ze względu na mylne przeświadczenie o odroczeniu rozprawy.
Klientka postanowiła zainteresować sprawą pion dyscyplinarny lubelskich adwokatów. Grzegorz G. otrzymał karę upomnienia. Wyższy Sąd Dyscyplinarny uznał, że nagana będzie bardziej adekwatna.
Z rozstrzygnięciem tym nie zgodził się ukarany. Przed Sądem Najwyższym dowodził, że jego sprawę rozpoznano pobieżnie. W jego ocenie sądy dyscyplinarne powinny odpowiedzieć na pytanie, na ile adwokat ma wierzyć w informacje uzyskane od klienta. W ten sposób nawiązał do SMS-a otrzymanego od klientki po rozprawie. Miało być w nim napisane, że rozprawa została odroczona. Prawnik podkreślał, że miał zgodę klientki na opuszczenie sali. Nie pomogło mu to.