Około stu adwokatów przeszło we wtorek spod Ministerstwa Sprawiedliwości pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Pod siedzibą premiera włożyli togi, ich przedstawiciele przekazali swoje postulaty. Protest był organizowany przez dziekana warszawskiej Izby Adwokackiej Pawła Rybińskiego. Doszedł do skutku, mimo że sceptyczna wobec protestu była większość członków Naczelnej Rady Adwokackiej.
Jaka pomoc prawna
Adwokaci nieśli transparenty dotyczące m.in. ustawy o bezpłatnej pomocy prawnej: „Nie dla bezpłatnej pomocy prawnej dla bogatych”, „Tak dla bezpłatnej profesjonalnej pomocy prawnej”, „Pomoc amatorów czynna do wyborów”. Pojawiały się też hasła: „Nie dla marnotrawienia publicznych pieniędzy”, „Jesteśmy adwokatami ludzi, a nie swoich interesów”.
W liście do premier Ewy Kopacz napisali, że system pomocy prawnej powinien być uregulowany kompleksowo. Krytykowali ustawę o bezpłatnej pomocy prawnej, którą właśnie uchwalił Sejm w związku z tym, że porad prawnych w tym systemie będą mogli udzielać m.in. prawnicy bez aplikacji.
Wskazali, że podczas gdy na przedsądową pomoc prawną ustawodawca przekazał ponad miliard złotych, to pozostawił bez realnego wsparcia osoby korzystające z sądowej pomocy prawnej. Chodzi o stawki za sprawy prowadzone z urzędu. Minister sprawiedliwości Borys Budka obiecał w ubiegłym tygodniu, podczas spotkania z przedstawicielami NRA i Krajowej Rady Radców Prawnych, podwyżkę czterech stawek i rozmowy o zmianie systemu.
– Podwyższenie stawki z 60 do 180 zł za sprawę, która może toczyć się w sądzie dwa lata, i mówienie, że podnosi się ją o 200 proc., to kpina – mówił po wczorajszym proteście dziekan Rybiński.
Liczą się nie tylko stawki
Wreszcie musi się zacząć coś dziać. Dlatego idziemy w ślady naszych kolegów z Niemiec, Belgii, Holandii, którzy głośno mówią o sprawach, z których nie są zadowoleni – mówiła Karolina Majchrzak, jedna z protestujących.
– Nie chodzi nam tylko o stawki – mówiła z kolei adwokat Agnieszka Bykowska-Giler. – Chodzi nam o całościową zmianę systemu, o sprzeciw wobec psucia prawa – dodawała mec. Bykowska-Giler.
Inny stołeczny adwokat mówił o tym, że od przedstawicieli innych zawodów nie oczekuje się, że będą pracować za darmo.
– Tymczasem stawki, które otrzymujemy za prowadzenie spraw z urzędu, są śmieszne – uważa.
W marszu wziął także udział radca prawny.
– Uważam, że postulaty adwokatów dotyczą także naszego środowiska, dlatego postawiłem przyjść na ten marsz – mówił.
Dziekan Rybiński ubolewał, że wśród protestujących zabrakło Włodzimierza Chróścika, dziekana Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie, i warszawskich adwokatów, którzy są członkami Naczelnej Rady Adwokackiej.
Podczas ostatniego posiedzenia większość członków NRA krytycznie odnosiła się do planów protestu organizowanego w Warszawie. Były obawy m.in. o to, czy marsz w togach nie narazi ich na ryzyko znieważenia przez osoby postronne (ostatecznie manifestanci włożyli togi tylko na chwilę, stojąc przed Kancelarią Premiera).
NRA podjęła także uchwałę, że po ocenie prac komisji przy Ministerstwie Sprawiedliwości, która ma pracować nad kompleksowymi zmianami dotyczącymi stawek, będzie ponownie rozważona kwestia ogólnopolskiego protestu.