Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie jest sądem w rozumieniu polskich przepisów oraz standardów europejskich. Takie stanowisko wielokrotnie zajmowała Okręgowa Rada Adwokacka w Warszawie. Tymczasem po orzeczeniu Izby zdecydowała się wyrzucić z zawodu jednego z członków swojego samorządu.
Chodzi o adwokata B.P. Jak udało się nam ustalić, mężczyzna był wielokrotnym klientem adwokackiego pionu dyscyplinarnego. Kasacja, jaka dotarła w 2020 r. w jego sprawie do Sądu Najwyższego i Izby Dyscyplinarnej, dotyczyła pokrzywdzenia firmy Samsung Electronics. Prawnik wprowadził ją w błąd m.in. co do wysokości wpisu sądowego. Pobrał od klienta 25 tys. zł, nie przekazując pieniędzy do sądu. Następnie wskazał na potrzebę wpłacenia dodatkowych 75 tys. zł. Te pieniądze już trafiły na sądowe konto. Okazało się, że było to jednak za dużo. Sąd, chcąc zwrócić nadwyżkę, skontaktował się z B.P., a ten podał numer swojego rachunku bankowego i tam środki zostały przelane. Adwokat zapomniał jednak o tym, by rozliczyć się z klientem. Za przywłaszczenie 75 tys. zł został skazany na najsurowszą z kar – wydalenie z adwokatury. Ten wymiar kary utrzymał Wyższy Sąd Dyscyplinarny. Z rozstrzygnięciami tymi, jak pisaliśmy w „Rz" w lutym 2020 r., zgodziła się też Izba Dyscyplinarna.
Czytaj także: Adwokat oskarżona o powoływanie się na wpływy w sądzie
Dziś w rejestrze adwokatów B.P. figuruje jako były mecenas. Jako data jego skreślenia z listy podany jest listopad 2020 r.
Czy to oznacza, że warszawska rada wykonała orzeczenie Izby, której nie uważa za sąd?