Radykalną reformę zasad rekrutacji do adwokatury oraz jej ustroju proponują w autorskim projekcie trzej prawnicy związani z Helsińską Fundacją Praw Człowieka: Adam Bodnar, Łukasz Bojarski i Filip Wejman. „Rz” dotarła do najświeższej wersji projektu „Nowa adwokatura”, poprawionej po dyskusji m.in. w gronie młodych warszawskich adwokatów.
Pierwsza, ogłoszona w lutym, wywołała sporo szumu w środowisku prawniczym. Głównie za sprawą propozycji połączenia zawodów adwokata i radcy prawnego w jedną profesję i zjednoczenia obu samorządów w nową, silną korporację adwokacką zorganizowaną terytorialnie w 11 izbach.
Ten pomysł autorzy projektu podtrzymują. Według ich koncepcji drogą do ujednoliconego zawodu adwokata powinien być kompetencyjny egzamin prawniczy zdawany przez absolwentów prawa. Kilkudniowy pisemny egzamin – teoretyczny i praktyczny – raz w roku organizowałby minister sprawiedliwości we współpracy z adwokaturą. Część teoretyczna sprawdzałaby wiedzę z poszczególnych gałęzi prawa, praktyczna – umiejętności przygotowania dokumentów prawnych, pism sądowych i urzędowych oraz opinii. Aby go zdać, należałoby zdobyć minimum 65 proc. punktów. Wymagałby samodzielnego przygotowania się, ponieważ autorzy projektu proponują zlikwidowanie formalnej aplikacji.
Zdanie egzaminu dawałoby tytuł adwokata, jednak taki prawnik nie mógłby stawać przed sądami. Pełnię uprawnień wraz z reprezentacją procesową uzyskiwałby po odbyciu rocznego kursu praktycznej nauki zawodu organizowanego przez izbę adwokacką. Kurs składałby się ze 180 godzin zajęć, 40 dni praktyk sądowych oraz 20 zastępstw (substytucji) adwokackich przed sądem.
– Chodzi o to, by adwokatura miała wpływ na osoby, które wchodzą w jej szeregi, mogła je ukształtować, nauczyć zawodu, etyki, zachowania w sądzie – wyjaśnia Adam Bodnar.