Zwierzchnik Sił Zbrojnych RP to jedno z niewielu mocnych uprawnień, które konstytucja daje Bronisławowi Komorowskiemu. Prezydent z niego korzysta także wtedy, gdy oznacza to konflikt z macierzystym środowiskiem politycznym.
Na to liczy szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztof Parulski w konflikcie ze swym przełożonym, prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem. Gdy we wtorek wychodził ze spotkania u prezydenta, zakomunikował, że uzyskał wsparcie głowy państwa. Sytuacja wydawała się jasna: Komorowski, kiedyś szef MON, broni swojego. Tego, którego półtora roku temu awansował na stopień generalski. – To nadinterpretacja ze strony Parulskiego – mówi "Rz" jeden ze współpracowników prezydenta. Według niego Komorowski, choć wezwał Parulskiego na dywanik, rozmawiał z nim w bardzo kurtuazyjny sposób. Parulski uznał to za wyraz poparcia. – Tyle że z Seremetem też rozmawiał w taki sposób – dodaje nasz rozmówca.
Komorowski nie chce odwołania Parulskiego, ale uznał, że naczelny prokurator wojskowy popełnił poważny błąd, atakując publicznie Seremeta. Stąd w czwartek Parulski wydał oświadczenie, w którym się kajał, przerzucał winę na media. Czy go to uratuje? Wszystko zależy od szerszej kalkulacji. Komorowski nie będzie umierał za odrębność prokuratury wojskowej – czyli tego, o co walczy Parulski. Uznaje jej odrębność za anachronizm. Sprawa Parulskiego to tylko element większej gry.
Komorowski próbuje mieć przynajmniej częściową kontrolę nad dwoma obszarami – obronnością i polityką zagraniczną. W najbliższym czasie obie sprawy się splotą i będą polem przepychanek i ustępstw. Pamiętać przy tym trzeba, że w tym roku kończą się kadencje około 30 ambasadorów – w tym w bardzo ważnych stolicach: m.in. w Waszyngtonie, Berlinie, Londynie, Paryżu. W kilku przypadkach będzie to obszar sporu między głową państwa a rządem. A z szefem MSZ Radosławem Sikorskim prezydent nie ma zbyt ciepłych relacji.
Z ministrem obrony Tomaszem Siemoniakiem prezydent ma stosunki nieporównanie lepsze. Na razie nie zdarzyła się sytuacja konfliktowa. W sprawie Parulskiego jest podobnie, bo Siemoniak nie chciał go odwoływać.