Reklama

Zuzanna Dąbrowska: Hołd lenny prezydenta Nawrockiego

Podczas wizyty prezydenta Karola Nawrockiego w USA nie będzie towarzyszyć mu nikt z rządu, bo nikt nie dostał zaproszenia. Jak mówi szef jego Kancelarii „nie ma takiej potrzeby”. Panowie z otoczenia głowy państwa sami sobie dadzą radę i efektami wizyty nie zamierzają się z nikim dzielić.

Publikacja: 02.09.2025 16:52

Karol Nawrocki i Donald Trump

Karol Nawrocki i Donald Trump

Foto: Biały Dom

– Nikt z panem prezydentem z Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie wybiera się w tę delegację. Nie dostaliśmy po prostu zaproszenia – oświadczyła Anna Radwan-Röhrenschef, wiceszefowa resortu. A Zbigniew Bogucki, szef Kancelarii Prezydenta tłumaczył, że „nie ma takiej potrzeby”, bo najpierw trzeba „wrócić do dobrych relacji ze Stanami Zjednoczonymi, których ten rząd nie ma”. I nie ma tu nic do rzeczy, że mniej więcej w tym samym czasie przebywa w USA szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski, a nawet spotyka się z sekretarzem stanu USA Marco Rubio.

Zapewne chodzi więc o to, żeby podczas oficjalnych spotkań nikt się nie skrzywił, a prezydent Donald Trump wierzył, że Polacy kochają go gorąco i bezwarunkowo. Czy to dobra strategia negocjacyjna?

Czytaj więcej

Były szef MSZ: Karol Nawrocki i PiS mogą być atutem w relacjach z Donaldem Trumpem

Prezydent Donald Trump jest osobą szczególnie wrażliwą

Trump znany jest z ogromnej wrażliwości nie tylko na każdy przejaw krytyki, ale i – czego doświadczył prezydent Wołodymyr Zełenski – na szczegóły ubioru i sposób zachowania. Wygląda więc na to, że polski prezydent w swoją pierwszą zagraniczną wizytę udaje się złożyć hołd lenny, co ma nam przynieść niewymierne jeszcze korzyści.

A te trudno na razie zdefiniować. Czy prezydent USA może traktować Polskę inaczej niż resztę UE i np. obniżyć cła? Podpisać korzystniejsze umowy handlowe? Wysłać więcej amerykańskich żołnierzy albo broni? A może – zgodnie z instrukcją, która rząd przekazał prezydentowi – wzmocni pomoc dla Ukrainy?  Wątpliwe, zwłaszcza, że strategia „klęcznikowa” raczej eliminuje możliwość negocjacji – trzeba się zgadzać na warunki dyktowane przez USA i na cenę, którą każą sobie zapłacić.

Reklama
Reklama

Karol Nawrocki w USA. Czy będzie premia dla Polski?

Czy „powrót do dobrych relacji z USA” przyniesie więc prezydentowi Polski jakąś premię? Gdybyśmy potrafili pokazać amerykańskiemu przywódcy jedność i spójne stanowisko, być może gotowość do dogadania się byłaby doceniona. Ponieważ jednak komunikat jest jasny: dogaduje się tylko obóz prezydencki, Trump i jego ludzie mogą nas rozgrywać do woli.  Jeśli będą chcieli coś dać Nawrockiemu, by go wzmocnić, to dadzą. A jeśli nie, to ewentualny sukces ograniczy się do wizyty w Gabinecie Owalnym – na stojąco lub na taborecie.

Problemem KPRP jest też oczywiście Bogdan Klich – szef polskiej ambasady w Waszyngtonie – któremu Andrzej Duda odmówił nominacji na ambasadora, którą to tradycję Karol Nawrocki ochoczo podtrzymuje. Pozwala się tylko powitać Klichowi na lotnisku i nikogo z polskich dyplomatów nie wpuści nawet na „standing party”, o oficjalnych rozmowach nie wspominając.

Czytaj więcej

Spotkanie Tusk-Nawrocki przed wyjazdem prezydenta do USA

Ambasada i tak ma jednak pełne ręce roboty, bo problemów logistycznych jest mnóstwo, a program wizyty układany był do ostatniej chwili. Minister Marcin Przydacz, szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta dwa razy spotykał się z Klichem przed wizytą podczas briefingów mających mu pomóc w rozmowach i pozyskaniu poufnej wiedzy o relacjach wewnątrz amerykańskiego obozu władzy. To w sumie dość krzepiące, bo oznacza, że prezydent Nawrocki – przynajmniej na razie – nie zamierza tworzyć alternatywnej sieci placówek dyplomatycznych by osobiście kontrolować polską politykę zagraniczną.

Autorka

Zuzanna Dąbrowska

Wicenaczelna PAP

– Nikt z panem prezydentem z Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie wybiera się w tę delegację. Nie dostaliśmy po prostu zaproszenia – oświadczyła Anna Radwan-Röhrenschef, wiceszefowa resortu. A Zbigniew Bogucki, szef Kancelarii Prezydenta tłumaczył, że „nie ma takiej potrzeby”, bo najpierw trzeba „wrócić do dobrych relacji ze Stanami Zjednoczonymi, których ten rząd nie ma”. I nie ma tu nic do rzeczy, że mniej więcej w tym samym czasie przebywa w USA szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski, a nawet spotyka się z sekretarzem stanu USA Marco Rubio.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Jak Tusk i Kaczyński stali się zakładnikami Mentzena i Bosaka
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Narada Tuska i Nawrockiego przed spotkaniem z Trumpem w cieniu Westerplatte
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Karol Nawrocki potwierdził na Radzie Gabinetowej, jaki jest jego główny cel
Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Panie Prezydencie, naprawdę wytyka Pan Ukraińcom leczenie dzieci z rakiem?
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Antyukraińskie żniwa prezydenta Nawrockiego
Reklama
Reklama