Umowa między Polską a Rosją sporządzona w Moskwie 22 maja 1992 r. przewiduje tzw. metodę proporcjonalnego zaliczenia. Skutkiem tego nasi rodacy, którzy znaleźli zatrudnienie w Rosji, muszą najpierw płacić zaliczki na podatek dochodowy za granicą, a następnie przeliczać swoje dochody na złote. PIT odprowadzają w kraju z zastosowaniem progresywnej skali oraz stawek 19, 30 i 40 proc. Mogą potem odliczyć sobie kwoty podatku zapłaconego w Rosji.
Dla wielu pracujących w Federacji Rosyjskiej Polaków metoda zaliczenia oznacza konieczność dopłacania naszemu fiskusowi po kilka czy nawet kilkanaście tysięcy złotych. W efekcie mają, podobnie jak jeszcze niedawno rodacy pracujący w Wielkiej Brytanii, problem z zaoszczędzeniem zarobionych zagranicą pieniędzy. W ich wypadku, niestety, nadzieja na szybką zmianę zasad unikania podwójnego opodatkowania jest niewielka.
-Umowa polsko-rosyjska nie jest stara, ale odbiega od standardów. Nie ma w niej chociażby mowy ocenach transferowych czy wielu innych kwestiach, które w latach 90., gdy ją podpisywano, nie były przedmiotem zainteresowania żadnej ze stron -mówi Cezary Krysiak, zastępca dyrektora Departamentu Polityki Finansowej w Ministerstwie Finansów.
Rzeczywiście, nawet kolejność artykułów w umowie z Rosją jest inna niż np. w polsko-brytyjskiej czy polsko-austriackiej.
Mogłoby się wydawać, że najprostszym sposobem ucieczki odpłacenia PIT w Polsce jest postaranie się o statut rosyjskiego rezydenta podatkowego. Zgodnie z tamtejszymi przepisami status ten przysługuje osobom, które pracują i przebywają w Rosji ponad 183 dni w ciągu kolejnych 12 miesięcy. Po ich upływie mogą zacząć płacić 13 proc. podatku, podczas gdy przez pierwsze pół roku musieli odprowadzać do rosyjskiego budżetu 30 proc. Co istotne, po przekroczeniu 183 dni podatek jest wyrównywany, czyli przez następne 6 miesięcy mogą nie zapłacić już nic.