Wystarczy porównać ceny na półkach po obu stronach granicy. W Zgorzelcu litr popularnego napoju gazowanego kosztuje dziś około 8–9 zł, w Görlitz – równowartość 6–7 zł. W Czechach ceny są niższe jeszcze o 10–15 proc. Różnice nie wynikają z jakości produktów, lecz z poziomu opodatkowania. Polska posiada jedną z najbardziej złożonych konstrukcji podatku cukrowego w Europie – składającą się z części stałej, zmiennej oraz dodatkowych opłat za kofeinę i taurynę. Teraz rząd planuje kolejną podwyżkę – sięgającą nawet 1000 proc. w wybranych komponentach.
Struktura daniny bez struktury logiki
Po zmianach maksymalna stawka sięgnęłaby 1,80 zł za litr (ok. 0,42 euro), podczas gdy we Francji czy Finlandii jest to średnio 0,10–0,30 euro. W efekcie Polska znalazłaby się w ścisłej czołówce najbardziej restrykcyjnych państw Europy – nie dlatego, że jemy więcej cukru, ale dlatego, że próbujemy rozwiązać problem zdrowotny fiskalnymi środkami.
Podatek cukrowy ma charakter regresywny – najmocniej uderza w gospodarstwa domowe o niższych dochodach, które przeznaczają większą część swoich budżetów na żywność. W kraju, w którym dochód rozporządzalny na mieszkańca jest o ok. 35 proc. niższy niż średnia unijna, taka danina w praktyce pogłębia nierówności społeczne zamiast promować zdrowe wybory.
Czytaj więcej
Pod pretekstem doprecyzowania ustawy cukrowej i uproszczenia systemu podatkowego, dodatkowymi opł...
Efekt domina w gospodarce
Ucierpi nie tylko konsument. Polska branża napojowa to w dużej mierze sektor oparty na krajowym kapitale. Ponad 70 proc. napojów owocowych i ok. 60 proc. napojów energetycznych produkują firmy z polskim udziałem. Ich surowcem są przede wszystkim krajowe owoce – głównie jabłka, których Polska jest największym producentem w Unii Europejskiej.