Reklama
Rozwiń
Reklama

Bartosz Radzikowski: Kiedy fiskalizm udaje profilaktykę, czyli ciężki przypadek opłaty cukrowej

Polski konsument coraz częściej doświadcza paradoksu, w którym troska państwa o jego zdrowie kończy się pogorszeniem jego sytuacji finansowej. Dobrym przykładem jest tzw. opłata cukrowa – danina, która miała ograniczać spożycie cukru, a w praktyce stała się kolejnym źródłem dochodów budżetowych.

Publikacja: 04.11.2025 14:40

Bartosz Radzikowski: Kiedy fiskalizm udaje profilaktykę, czyli ciężki przypadek opłaty cukrowej

Foto: Adobe Stock

Wystarczy porównać ceny na półkach po obu stronach granicy. W Zgorzelcu litr popularnego napoju gazowanego kosztuje dziś około 8–9 zł, w Görlitz – równowartość 6–7 zł. W Czechach ceny są niższe jeszcze o 10–15 proc. Różnice nie wynikają z jakości produktów, lecz z poziomu opodatkowania. Polska posiada jedną z najbardziej złożonych konstrukcji podatku cukrowego w Europie – składającą się z części stałej, zmiennej oraz dodatkowych opłat za kofeinę i taurynę. Teraz rząd planuje kolejną podwyżkę – sięgającą nawet 1000 proc. w wybranych komponentach.

Struktura daniny bez struktury logiki

Po zmianach maksymalna stawka sięgnęłaby 1,80 zł za litr (ok. 0,42 euro), podczas gdy we Francji czy Finlandii jest to średnio 0,10–0,30 euro. W efekcie Polska znalazłaby się w ścisłej czołówce najbardziej restrykcyjnych państw Europy – nie dlatego, że jemy więcej cukru, ale dlatego, że próbujemy rozwiązać problem zdrowotny fiskalnymi środkami.

Podatek cukrowy ma charakter regresywny – najmocniej uderza w gospodarstwa domowe o niższych dochodach, które przeznaczają większą część swoich budżetów na żywność. W kraju, w którym dochód rozporządzalny na mieszkańca jest o ok. 35 proc. niższy niż średnia unijna, taka danina w praktyce pogłębia nierówności społeczne zamiast promować zdrowe wybory.

Czytaj więcej

Julian Pawlak: Ustawa cukrowa ponownie zagraża polskiej branży przetwórczej i sadowniczej

Efekt domina w gospodarce

Ucierpi nie tylko konsument. Polska branża napojowa to w dużej mierze sektor oparty na krajowym kapitale. Ponad 70 proc. napojów owocowych i ok. 60 proc. napojów energetycznych produkują firmy z polskim udziałem. Ich surowcem są przede wszystkim krajowe owoce – głównie jabłka, których Polska jest największym producentem w Unii Europejskiej.

Reklama
Reklama

Wzrost obciążeń podatkowych doprowadzi do spadku popytu na napoje owocowe, a tym samym do zmniejszenia zapotrzebowania na krajowe owoce i warzywa. To bezpośrednie uderzenie w polskich sadowników i przetwórców, którzy już dziś zmagają się z ograniczonym eksportem na rynki wschodnie. W tej sytuacji dodatkowa presja fiskalna może być dla wielu z nich barierą nie do udźwignięcia.

Problem pogłębi planowana liberalizacja handlu w ramach umowy Mercosur, która otworzy europejski rynek na produkty rolno-spożywcze z Ameryki Południowej. Polskie napoje i koncentraty owocowe będą musiały konkurować z tańszymi produktami z Brazylii czy Argentyny, wytwarzanymi przy niższych kosztach i standardach środowiskowych.

Czy „opodatkowywanie zdrowia” działa? Doświadczenia innych krajów

Polska nie jest pierwszym krajem, który próbował „opodatkować zdrowie”.

W Danii wprowadzono w 2011 r. tzw. podatek tłuszczowy i cukrowy – po dwóch latach został zniesiony. Efekt? Wzrost cen, rozwój handlu przygranicznego i utrata miejsc pracy w przetwórstwie.

W Norwegii gwałtowna podwyżka podatku na słodycze i napoje w 2018 r. wywołała masowe zakupy. W Szwecji – budżet stracił setki milionów koron, a rząd musiał się z podatku wycofać.

Reklama
Reklama

W Meksyku początkowy spadek sprzedaży napojów słodzonych był krótkotrwały – po kilku latach spożycie wróciło do wcześniejszych poziomów, a producenci przerzucili się na intensywniejsze promocje i mniejsze opakowania.

W USA, w miastach takich jak Filadelfia czy Chicago, podatki cukrowe zostały ograniczone lub zniesione po protestach mieszkańców i ucieczce zakupów poza obszar obowiązywania daniny.

Wniosek z tych przykładów jest jednoznaczny: bez szerokiej polityki edukacyjnej i zdrowotnej sam podatek nie prowadzi do trwałej zmiany nawyków żywieniowych.

Czytaj więcej

Państwo sięgnie głębiej do kieszeni pijących i grających. Jest projekt

Skuteczność? Wątpliwa

Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że wpływy z podatku cukrowego maleją.

Pierwotne prognozy zakładały 2–3 mld zł rocznie. Równocześnie Najwyższa Izba Kontroli wykazała, że środki z tej daniny nie są wykorzystywane na cele prozdrowotne. W latach 2021–2023 ponad 5 mld zł trafiło do ogólnej puli NFZ, bez wyodrębnienia na profilaktykę czy leczenie chorób związanych z otyłością.

Reklama
Reklama

Nie lepiej wygląda bilans gospodarczy – spadek sprzedaży legalnych napojów, wzrost importu i rozwój zakupów transgranicznych. W Danii, Norwegii czy USA podobne eksperymenty kończyły się wycofaniem podatku po kilku latach z powodu jego niskiej skuteczności i wysokich kosztów społecznych.

Podnoszenie podatków to rozwiązanie pozorne – poprawia statystykę budżetu, ale pogarsza kondycję społeczną i gospodarczą.

Bartosz Radzikowski, główny ekonomista Polskiego Towarzystwa Gospodarczego

Zamiast podnosić stawki – podnieśmy świadomość

Jeśli rzeczywistym celem jest poprawa zdrowia publicznego, skuteczniejsze i bardziej trwałe będą działania edukacyjne: ograniczenie reklamy produktów wysokocukrowych, lepsze oznakowanie żywności, promocja aktywności fizycznej i zdrowych nawyków. Podnoszenie podatków to rozwiązanie pozorne – poprawia statystykę budżetu, ale pogarsza kondycję społeczną i gospodarczą. Kolejne doraźne podatki nie tworzą zdrowego społeczeństwa – tworzą jedynie niezdrowe precedensy.

Autor jest głównym ekonomistą Polskiego Towarzystwa Gospodarczego

Wystarczy porównać ceny na półkach po obu stronach granicy. W Zgorzelcu litr popularnego napoju gazowanego kosztuje dziś około 8–9 zł, w Görlitz – równowartość 6–7 zł. W Czechach ceny są niższe jeszcze o 10–15 proc. Różnice nie wynikają z jakości produktów, lecz z poziomu opodatkowania. Polska posiada jedną z najbardziej złożonych konstrukcji podatku cukrowego w Europie – składającą się z części stałej, zmiennej oraz dodatkowych opłat za kofeinę i taurynę. Teraz rząd planuje kolejną podwyżkę – sięgającą nawet 1000 proc. w wybranych komponentach.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: Nikt nie chce umierać za mocniejszą inspekcję
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podatnik ma prawo nie wiedzieć, urzędnik wiedzieć musi
Opinie Prawne
Andrzej Skowron: Kogo można oskarżyć o udział w zorganizowanej grupie przestępczej?
Opinie Prawne
Małgorzata Śledziewska: Local content to nie chwilowa moda
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Ray Charles też potrzebował asystenta
Reklama
Reklama