W styczniu urząd miasta w Częstochowie ogłosił, że pierwsze małżeństwo z tego miasta czeka na dziecko dzięki programowi in vitro. Maluch – dziewczynka ma przyjść na świat 15 sierpnia.
Z dziećmi jednak nigdy niczego nie można być pewnym. Zanim nadeszło hucznie obchodzone w tym mieście święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, dwoje maluchów było już na świecie. – O tych ciążach w styczniu jeszcze nie wiedzieliśmy – wspomina Barbara Pałka z częstochowskiego wydziału zdrowia.
Częstochowski samorząd jako pierwszy w Polsce zdecydował się w ub.r. dopłacać mieszkańcom do zabiegów in vitro. Na 3 tys. zł wsparcia mogło liczyć małżeństwo z tego miasta, pod warunkiem że kobieta nie przekroczyła 37. roku życia. W zeszłym roku na ten cel miasto przeznaczyło 120 tys. zł. – Program wprowadzono dość późno, więc wydano ok. 40 tys. zł – opowiada Włodzimierz Tutaj, rzecznik urzędu. Zgłosiło się wówczas 40 par, zabieg miało 12, cztery zakończyły się ciążą.
W tym roku na program miasto przeznaczyło 150 tys. zł. Zakwalifikowano do niego 14 par. – Dwie z nich czekają już na dziecko – mówi Pałka.
Częstochowski pomysł na wspieranie dzietności spodobał się także w innych miastach, ale jak dotąd w żadnym nie udało się uruchomić dodatkowej refundacji. W maju radni ze Szczecina przegłosowali uchwałę dotyczącą finansowania zapłodnienia pozaustrojowego. Program jednak nie ruszył, bo urząd nie chciał narazić się na śmieszność. – Prezydent powołał zespół ekspertów, którzy mieli szereg uwag do tego programu – tłumaczy Robert Grabowski ze szczecińskiego ratusza.