Przestronne, a nawet klimatyzowane sale rozpraw, specjalnie przystosowane sale do sądzenia niebezpiecznych przestępców z klatkami z kuloodpornych szyb, e-czytelnie akt dla interesantów, strefy tylko do użytku sędziów oraz personelu. Do tego elektroniczne wokandy, multimedialne kioski i telebimy wyświetlające informacje przydatne klientom sądu. Nagrywane rozprawy z wizją i fonią. Tak wygląda coraz więcej przybytków wymiaru sprawiedliwości.
Tymczasem od dziesięciu miesięcy średnio co dwa tygodnie pracownicy Sądu Rejonowego w Tomaszowie Lubelskiem pakują akta w pudła, biorą pod pachę służbowe komputery i maszerują na rozprawę do sąsiedniego budynku, w którym mieści się urząd miasta. Za każdym razem mają więcej pakowania i noszenia, ponieważ akta procesu puchną po każdej rozprawie. Liczą już 154 tomy. W jedno pudełko można upchać maksymalnie dziesięć tomów. Pudeł jest już szesnaście.
Podczas rozprawy poza sądem obrońcy muszą robić notatki na kolanie
– W wydziale większość personelu to kobiety. Jest co nosić – wzdychają panie z sekretariatu wydziału karnego tomaszowskiego sądu.
Ława i tak za krótka
Za każdym razem w sali obrad plenarnych urzędu miasta trzeba też ustawiać krzesła i stoły, tak aby imitowały salę sądową. Dla publiczności i świadków na środku, dla prokuratora po prawej, dla 33 oskarżonych i ich adwokatów po przeciwnej stronie. Ława oskarżonych jest więc długa nie tylko w przenośni, a i tak nie wszyscy się przy niej mieszczą. Oskarżeni siedzą zatem również w dwóch rzędach na krzesłach. Na kolanach robią notatki. Kilku sąd zezwolił na nagrywanie rozprawy na własnym sprzęcie.