Inscenizacją szekspirowskiej tragedii wybitny reżyser powrócił do teatru po latach przerwy. Przygotował ją w krakowskim Starym, gdzie tworzył swoje najwybitniejsze spektakle – „Noc listopadową”, „Nastasję Filipowną”, „Biesy” oraz „Zbrodnię i karę”.
Nie było to pierwsze wystawienie „Makbeta” w jego dorobku. W 1969 roku zrealizował wersję telewizyjną – spektakl czarno-biały, osadzony w śnieżnym pejzażu, aurą przypominający chwilami film Romana Polańskiego. Jednak bardziej dosłowny i pozbawiony metafizycznej grozy. Miał gwiazdorską obsadę. Pisano, że pokazywał inne oblicze aktorów występujących w „Panu Wołodyjowskim”. Makbeta zagrał Tadeusz Łomnicki, Lady Makbet – Magdalena Zawadzka, Banka – Daniel Olbrychski, a Duncana – Andrzej Łapicki.
Gdy przed sześciu laty zaczęły się prace nad nowym, krakowskim wystawieniem „Makbeta”, historycy ustalili, że ta tragedia nie była grana na deskach Starego od 1891 roku. Tymczasem wysyp „Makbetów” w 2004 roku był nieprawdopodobny. Do jego realizacji wzięli się ważni reżyserzy – Grzegorz Jarzyna, Krzysztof Warlikowski i początkująca Maja Kleczewska. Pretekstu dostarczała wojna w Iraku.
Spektakl Wajdy nawiązywał do niej najmniej. Ważniejszy był kontekst najsłynniejszej powieści Fiodora Dostojewskiego. – Makbeta jako sztukę o władzy już wielokrotnie widzieliśmy. Mam nadzieję, że uda mi się z aktorami wydobyć temat zbrodni i kary. W tym jest tajemnica tej sztuki, jej siła i piękno – mówił reżyser.
Myślą przewodnią spektaklu miały być słowa rosyjskiego pisarza „Kto sumienie ma, będzie mu ono karą”. Kluczowa wydała się obsada. Makbetów nie grali młodzi aktorzy, tak jak bywa zazwyczaj, gdy pokazuje się bezpłodną, bezdzietną parę, sfrustrowaną, kompensującą własne nieszczęścia władzą władzy. Wajda postawił na Iwonę Bielską i Krzysztofa Globisza (oboje na zdjęciu z lewej), artystów w sile wieku. – Zrozumiałem, że Makbet i jego żona są ludźmi dojrzałymi – tłumaczył reżyser. – Makbet i Lady Makbet mordują, bo to ostatnia okazja, żeby z tego życia coś zgarnąć, i zrobią wszystko, żeby to uzyskać.