Największe amerykańskie miasto jest chore. Widziałem to latem zeszłego roku na własne oczy. Metro, tunele, infrastruktura w takim stanie, że aż strach jej używać. Ceny takie, że hamburger z frytkami może doprowadzić do bankructwa. Ale przede wszystkim walka o byt tak bezwzględna, że zostawia bezmiar ludzi bez dachu nad głową i w skrajnym stanie psychicznym. Bajeczne życie dla garstki bogaczy i codzienna walka o byt dla milionów.
Nowy Jork, ale także całe Stany Zjednoczone, nie chcą tak dłużej żyć. Do tej pory tylko Donald Trump dawał jednak nadzieję na wywrócenie stolika. W 2016 r. doszedł przecież do władzy wbrew establishmentowi Partii Republikańskiej. A jego obietnica „uczynienia ponownie Amerykę wielką” (MAGA) okazała się źródłem nadziei dla rzesz Amerykanów, którzy z coraz większym trudem łączą koniec z końcem.
Demokraci stawiali do tej pory na establishment. To był wielki błąd
Demokraci tego wołania o zmianę do tej pory nie rozumieli. Albo nie chcieli rozumieć. Najpierw postawili na Hillary Clinton, potem na Joe Bidena: polityków, którzy są uosobieniem mocno osadzonej w dotychczasowym układzie klasy politycznej. Odsunęli wizjonerów radykalnych zmian, Berniego Sandersa czy Alexandrię Ocasio-Cortez
34-letni Zohran Mamdani, pierwszy muzułmanin, który zostanie burmistrzem Nowego Jorku i w ogóle dużego miasta Ameryki, jest zaprzeczeniem tej strategii. Jego program to szok w warunkach amerykańskich. Darmowe autobusy, zamrożenie cen najmu mieszkań, darmowa opieka zdrowotna dla dzieci, ulgi podatkowe: to postawienie na pierwszym miejscu zwykłych ludzi a nie wielkiej finansjery. Promocja emigrantów jako źródła siły narodu – to rękawica rzucona prezydentowi grającemu na nacjonalistycznych nastrojach. Podobnie jak sama religia wyznawana przez Mamdaniego.