Choć niezorientowani mogli uważać, że wybory prezydenckie wygrał Karol Nawrocki, późniejsze miesiące pokazały, że było inaczej. Tak naprawdę wybory wygrali Grzegorz Braun i Sławomir Mentzen. To oni narzucają dziś agendę polityczną w Polsce. To ich poglądy – a niekiedy po prostu idiosynkrazje – są punktem odniesienia polskiego życia publicznego. Mający dziś łącznie w sondażach 20-23 proc. politycy wzięli za zakładnika wszystkie pozostałe partie, opozycyjny PiS, ale też i obóz rządzący, a przede wszystkim prezydenta Karola Nawrockiego.
Czytaj więcej
Po miesiącach dyplomatycznych manewrów Wołodymyr Zełenski przyjeżdża do Warszawy na spotkanie z p...
Karol Nawrocki głównie myśli o wyborcach Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna, którzy będą mu potrzebni do reelekcji
To właśnie z tego powodu Nawrocki zdecydował się zerwać z tradycją zapalania w Pałacu Prezydenckim chanukowych świec. Nie, Nawrocki nie jest sam antysemitą, ale nie chce podpaść antysemickiemu elektoratowi. Wie, że zdjęcia z rabinem, na tle chanukowego świecznika mogą mu zaszkodzić w oczach elektoratu Brauna i Mentzena, który będzie mu potrzebny za cztery i pół roku w walce o reelekcję. Zresztą od początku swej prezydentury Nawrocki robi wszystko z myślą właśnie o tej grupie wyborców. Dlatego zawetował ustawę o pomocy Ukraińcom w Polsce.
Najważniejsze pytanie przed piątkową wizytą Zełenskiego w Pałacu Prezydenckim w Warszawie brzmi, czy ukraiński przywódca rozumie, że zachowanie jego polskiego odpowiednika podyktowane jest lękiem przed reakcją najbardziej prawicowego elektoratu
Na poważniejsze starcie z elektoratem Konfederacji zdecydował się tylko dwa razy – gdy podpisał ustawę o zakazie hodowli zwierząt futerkowych i gdy odwołał spotkanie z premierem Viktorem Orbánem, z którym miał się zobaczyć przy okazji szczytu prezydentów Grupy Wyszehradzkiej. Pierwsze wynikało z faktu, że sami hodowcy zwierząt futerkowych byli zadowoleni z warunków, które zaproponował rząd Donalda Tuska. Drugie zaś – wynikało z jego niechęci do Władimira Putina. Jadąc na Kreml tuż przed planowanym spotkaniem, Orbán postawił Nawrockiego w trudnej sytuacji. Dlatego prezydent zaryzykował krytykę ze strony obu Konfederacji, nie chcąc brać udziału w procesie normalizacji Putina w Europie.