Intensywny i wyczerpujący trening trwa kilka miesięcy. – Każdy z nas marzy o zostaniu komandosem – mówi jeden z żołnierzy w programie Discovery.
Oddział powstał w czasie II wojny światowej – jego chrztem bojowym był udział w operacji „Pochodnia", czyli desancie u północnych wybrzeży Afryki w 1942 r. Od ponad pół wieku Navy Seals wykonują niebezpieczne misje, m.in. w Wietnamie, Korei, Afganistanie czy Iraku. W maju tego roku dokonali egzekucji na Osamie bin Ladenie.
Instruktorzy w ośrodku szkolenia nie gnębią rekrutów jak psychopatyczny kapral w filmie „Full Metal Jacket" Stanleya Kubricka. Zamiast upokarzać, motywują żołnierzy do wysiłku i przezwyciężania własnych ograniczeń. Muszą jednak wyszukać najsłabszych z grupy i uświadomić im, że nie nadają się do jednostki. Z 1500 ochotników tylko 32 dostanie się do elitarnego oddziału – większość zrezygnuje sama, nieliczni zostaną odesłani do domu.
Każdy odcinek programu Discovery pokazuje kilka dni szkolenia. Pierwszej nocy rekruci obudzeni o 4 nad ranem muszą robić pompki w błocie. Kilka godzin później biegają wzdłuż plaży, aż do utraty tchu.
Ważne są ćwiczenia budujące zaufanie między żołnierzami. Instruktorzy organizują, np. wyścigi wieloosobowych pontonów. Wielkie fale zmuszają drużyny do współpracy – jeśli nie nauczą się kooperacji, mogą zginąć na polu walki. Wśród ochotników znajdują się również oficerowie. Oceniana jest nie tylko ich sprawność, ale i zdolności przywódcze. Rekruci są bez przerwy kontrolowani – zwierzchnicy przeszukują ich kieszenie, plecaki i pokoje. Ilość rzeczy prywatnych musi być ograniczona do minimum.