Hendersonom nigdy nie przydarzyło się nic nadzwyczajnego. Do czasu. George (John Lithgow), jego żona Nancy (Melinda Dillon), a także dwójka dzieci – córka Sarah (Margaret Langrick) i młodszy od niej Ernie (Joshua Rudoy) – wracają z wycieczki do rodzinnego Seattle, gdy pod maskę ich samochodu wpada dziwne, kudłate zwierzę.
Przekonani, że nie żyje, zabierają dziwoląga do auta, aby go pochować. Ale stwór szybko się przytomnieje. Hendersonowie dają mu imię Harry (Kevin Peter Hall) i postanawiają się nim zaopiekować. Od tego momentu ich życie staje na głowie. Ukrywają Harry’ego przed wścibskimi sąsiadami, myśliwym (David Suchet), który od lat na niego poluje, a także pewnym bardzo dociekliwym antropologiem (Don Ameche).
Harry, choć nie przypomina żadnego realnie istniejącego zwierzęcia, wyda się kinomanom znajomy. Ma posturę Yeti, wygląd mitycznej Wielkiej Stopy z indiańskich wierzeń, sierść jak Chewbacca z „Gwiezdnych wojen” i osobowość kosmicznego stworka z „E. T.” Stevena Spielberga. Za wygląd Harry’ego odpowiedzialny był Rick Baker, hollywoodzki mistrz charakteryzacji.
Film „Harry i Hendersonowie” (1987) przyniósł mu drugiego Oscara w karierze. Wcześniej Baker zdobył statuetkę za „Amerykańskiego wilkołaka w Londynie” (1981), później wywalczył jeszcze cztery nagrody, m.in. za „Facetów w czerni” (1997) i „Grinch, świąt nie będzie” (2000). To przede wszystkim dla jego kunsztu warto poświęcić sobotnie popołudnie na obejrzenie przygód Harry’ego. Na podstawie filmu powstał na początku lat 90. serial o tym samym tytule.
Harry i Hendersonowie