Discovery Channel rozpoczyna emisję najnowszej, czwartej serii „Szkoły przetrwania”. Prowadzący Bear Grylls, były komandos trafi m.in. na bezludną wyspę Oceanii oraz do Montany, gdzie znaleźć można ostatnie nietknięte przez człowieka obszary USA. Ale pokaże również, jak techniki survivalowe wykorzystać w dżungli wielkomiejskiej. Ta część programu powinna przypaść do gustu wszystkim miłośnikom filmów science-ficton i futurystycznych wizji miast dotkniętych zagładą. Celem podróży są miejsca stworzone przez człowieka, tyle że opuszczone, zaniedbane i wyglądające, jakby dotknął je kataklizm.
Jednym z nich jest Stocznia Gdynia. Grylls zostaje tam zrzucony z motorówki, chwyta się haka zamocowanego do portowego żurawia, wspina po grubym kablu elektrycznym i trafia do gigantycznego pofabrycznego budynku. Nie ma tam żywej duszy. Odkrywa, że stare przewody wentylacyjne mocno zardzewiały, wybija w nich dziurę i dostaje się do środka budynku. W tym nieprzyjaznym terenie musi znaleźć pożywienie, miejsce do spania i w końcu wymyślić sposób na ratunek.
Grylls podkreśla, że zasady przetrwania zawsze są takie same. Trzeba trzeźwo ocenić sytuację, nie wpadać w panikę i działać. Podstawa to zadbać o własne bezpieczeństwo, zdobyć wodę pitną i spróbować coś upolować. Z kawałka starej papy Grylls robi pochodnię, pokazuje, jak zbudować prowizoryczną pułapkę na szczury i znaleźć pożywne jajko gołębia. Gdy walczył o przetrwanie w buszu, wykorzystywał liany, zbierał drewno na opał. Tym razem ma do dyspozycji wytwory cywilizacji: rury, druty, tworzywa sztuczne. Przeszukuje więc fabryczną apteczkę, miejsce do spania przygotowuje, wypruwając gąbkę z siedzeń zdezelowanego dużego fiata.
W nowej serii Bear Grylls jest wulkanem energii. Szybszy montaż oraz budująca tempo muzyka sprawiają, że program chwilami przypomina film sensacyjny. Główny bohater uwierzył, że jest gwiazdą ekranu i często nadużywa aktorskiej ekspresji. Z drugiej strony trudno się dziwić jego entuzjazmowi – produkcja „Szkoły przetrwania” jest spełnieniem jego marzeń. – Gdyby ktoś mi powiedział, kiedy byłem 6-latkiem, że moja praca będzie wymagała tarzania się w błocie i wspinania po drzewach pomyślałbym, że znajdę się w niebie – mówi Grylls.
Szkoła przetrwania