Wiosną 1981 roku Jan Niechciał (Sławomir Orzechowski, na zdjęciu) bezskutecznie stara się o paszporty dla siebie i żony na wyjazd do Francji, na ślub kuzynki. Porucznik SB (Artur Żmijewski), z którym rozmawia, uprzejmie wyjaśnia, że nie chodzi o szykanowanie opozycyjnego działacza. W archiwum znaleziono doniesienie o przestępstwie, które Jan podobno popełnił przed laty, potrącając dziecko na przejściu dla pieszych. Teść, prominentny działacz partyjny, zatuszował wtedy sprawę, ale donos w każdej chwili może się przedostać do prasy... Jan ma dwa wyjścia: albo zdecyduje się na współpracę, albo dostanie wezwanie do prokuratora.
„Rachunki opłaca się płacić od razu, bo tak wypada taniej” – mówi esbek. – I tak jest rzeczywiście – potwierdzał Ryszard Bugajski przez telewizyjną premierą. – Gdyby bohater odpowiedział za spowodowany przez siebie wypadek, nie byłby później szantażowany. A konsekwencje tego są jeszcze bardziej tragiczne. Wiele lat po tamtym zdarzeniu staje przed koniecznością trudnego wyboru – zostać konfidentem w zamian za uwolnienie kochanej żony (Agnieszka Pilaszewska, na zdjęciu) czy poświęcić jej wolność w imię własnego honoru.
Staje się ofiarą manipulacji SB. Sztuka pokazuje, jak reaguje człowiek szantażowany, zmienia się, inaczej postrzega ludzi, rzeczywistość. Jak rozpada się jego świat. Tak dzieje się z ludźmi, którzy nie mają w sobie dość siły, żeby się nie dać wciągnąć w spiralę szantażu. Kryjąc jedno małe świństewko, popełniamy następne, zazwyczaj większe. Na końcu łańcucha są nie świństewka, tylko świństwa. A potem, ni stąd, ni zowąd, okazuje się, że człowiek jest sk... synem”.
„Misia Kolabo” napisał Piotr Kokociński, fragmenty sztuki po raz pierwszy ukazały się drukiem w „Plusie Minusie” – sobotnio-niedzielnym dodatku „Rzeczpospolitej”.
[i]Miś kolabo