Le Drian nie rozwinął tego ostatniego pomysłu. Na myśl przychodzi jednak idea „konfederacji europejskiej”, którą w trakcie życzeń noworocznych 31 grudnia 1989 r. wylansował ówczesny prezydent François Mitterrand. Jej efektem było przystąpienie 19 listopada 1990 r. przez 34 kraje do „Karty Paryskiej Nowej Europy”: dokumentu, który miał określać zasady bezpieczeństwa dla wychodzącego z zimnej wojny kontynentu. Tamten pomysł nigdy jednak nie przyniósł spodziewanych efektów, bo najpierw kanclerz Kohl chciał zdecydowanie zacumować jednoczące się Niemcy w NATO, a w 1994 r. Bill Clinton podjął decyzję o poszerzeniu Sojuszu na wschód.
Koniec Aktu Stanowiącego
Francja może w tym przedsięwzięciu liczyć nie tylko na Niemcy, które wraz z nią biorą udział w formacie normandzkim negocjującym porozumienia z Mińska. Po jej stronie jest także trzeci najważniejszy kraj Unii, Włochy. W czwartek po spotkaniu w Moskwie z Siergiejem Ławrowem szef włoskiej dyplomacji Luigi di Maio powiedział, że jego kraj popiera zwołanie szczytu normandzkiej czwórki (z udziałem Rosji i Ukrainy). Niezależnie od tego ma też dojść do spotkania Putina z premierem Mario Draghim. – Tylko droga dyplomatyczna może zapewnić pokój. Oznacza ona zakończenie wszelkich sankcji – oświadczył Włoch.
Obecna architektura bezpieczeństwa w Europie jest właściwie przestarzała
Mimo wszystko Paryż byłby gotowy zagrać twardo, jeśli Kreml odrzuci wyciągniętą do niego dłoń. Zdaniem „Frankfurter Allgemeine Zeitung” Macron jest skłonny wypowiedzieć Akt Stanowiący Rosja–NATO z 1997 r., który nakłada surowe ograniczenia stacjonowania wojsk alianckich na flance wschodniej Sojuszu, jeśli dojdzie do inwazji na Ukrainę. Więcej: niemiecki dziennik uważa, że w takim przypadku Francja poparłaby rozmieszczenie w naszym kraju i jego sąsiadach broni ciężkiej, łącznie z rakietami wymierzonymi w Rosję. Francuskie stanowisko zapewne pociągnęłoby za sobą także rewizję pozycji Niemiec w tym względzie.
Ta perspektywa jest tym bardziej realna, że szybko rośnie liczba amerykańskich żołnierzy rozlokowanych w szczególności w Polsce i Rumunii. W najbliższych dniach przybędzie ich kolejne 6 tys.: do oddziałów należących do 82. Dywizji Powietrzno-Desantowej z Fort Bragg w Karolinie Północnej dołączą ci ze 101. Dywizji Powietrzno-Desantowej z Fort Campbell w Kentucky, innej elitarnej jednostki Ameryki. W piątek po spotkaniu z ministrami obrony NATO w Brukseli do Polski i krajów bałtyckich przyleci sekretarz obrony Lloyd Austin. Łącznie liczba amerykańskich żołnierzy w Europie wzrosła już do 80 tys. To oznacza, że administracja Bidena znów koncentruje się na Europie, a nie kieruje całą swoją uwagę na Chinach. Kolejnym tego znakiem jest imponująca reprezentacja USA na rozpoczętej w czwartek dorocznej konferencji bezpieczeństwa w Monachium: poza Austinem bierze w niej udział wiceprezydent Kamala Harris i sekretarz stanu Antony Blinken.
Być może na znak, że taka ewolucja amerykańskiej polityki Rosji się nie podoba, w stolicy Bawarii nie zjawili się przedstawiciele Kremla, choć ma być obecny prezydent Zełenski. Kreml wydalił w czwartek zastępcę ambasadora USA Barta Gormana, nie podając, jaki jest tego powód. Waszyngton uznał ten krok za wzmagający „eskalację” napięcia. Amerykanie obawiają się, że wznowienie ostrzału w Donbasie może zostać wykorzystane przez Kreml za pretekst do rozpoczęcia inwazji.