Reklama
Rozwiń

Odwilż trwała zaledwie kilkadziesiąt godzin. Metoda Putina przynosi efekty

Wbrew obietnicom Rosja nadal gromadzi siły do inwazji. Przerażony Zachód zgodzi się na nowy układ w Europie?

Publikacja: 17.02.2022 21:00

Funkcjonariusze ukraińskich służb granicznych patrolują granicę z Rosją w okolicy Charkowa

Funkcjonariusze ukraińskich służb granicznych patrolują granicę z Rosją w okolicy Charkowa

Foto: Sergey BOBOK / AFP

W czwartek amerykański wywiad podał, że w ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin, gdy Kreml ogłaszał koniec manewrów na Krymie i wyprowadzenie stamtąd części jednostek w głąb Rosji, siły gotowe do uderzenia na Ukrainę faktycznie zwiększyły się o 7 tys. ludzi.

– Wbrew zapewnieniom Rosja kontynuuje rozbudowę swojego potencjału wojskowego w pobliżu ukraińskich granic. Jest on w tej chwili już wystarczający, aby przeprowadzić inwazję na Ukrainę na dużą skalę – uważa szef brytyjskiego wywiadu, gen. Jim Hockenhull.

Czytaj więcej

USA: Inwazja Rosji na Ukrainę oznaczałaby "powrót worków z ciałami do Moskwy"

Mowa w tej chwili o 150 tys. wojskowych wyposażonych w ciężkie uzbrojenie, a także wspartych przez lotnictwo i marynarkę wojenną: największą taką siłę od drugiej wojny światowej.

Echo Mitterranda

Kreml zdecydował się na początku tygodnia na ogłoszenie deeskalacji, gdy ze strony Kijowa pojawiły się sygnały, iż Ukraina może „dobrowolnie” zrezygnować z ubiegania się o członkostwo w NATO. Sam prezydent Zełenski przyznał, że akcesja jest jedynie „marzeniem”, skoro Ukraina nie znalazła na tej drodze znaczącego wsparcia na Zachodzie. Jednak Kreml najwyraźniej chce znacznie więcej, zanim faktycznie odpuści presję na Kijów. Nie jest też wykluczone, że w samej Moskwie toczy się spór o to, jaką strategię przyjąć.

– Mamy z jednej strony Ławrowa, dyplomację. Ale z drugiej szefów wywiadu i resortów siłowych, „siłowików”. Walczą o wpływy u Putina – mówi „Rzeczpospolitej” wysokie rangą źródło w jednym z głównych krajów NATO.

Czytaj więcej

Blinken: Zagrożone jest życie milionów ludzi

Strategia podtrzymywania presji zdaje się mieć odzew na Zachodzie. W opublikowanym w czwartek w „Financial Times” wywiadzie, szef francuskiej dyplomacji Jean-Yves Le Drian podzielił wątpliwości Rosji odnośnie do obecnego systemu bezpieczeństwa. Jego zdaniem jest on „niemal przestarzały”, a na kontynencie „właściwie nie obowiązują żadne zasady”, skoro tak Moskwa, jak i NATO wycofały się z większości porozumień rozbrojeniowych.

– Rosja domaga się stabilności, gwarancji, ale także nasza strona oczekuje stabilności, gwarancji. Tak, Europa potrzebuje gwarancji i stabilności – powiedział Francuz, sięgając po często używane nad Sekwaną określenie na Unię. – Jesteśmy gotowi i o tym rozmawiać, rozmawiać o wszystkim – dodał.

Czytaj więcej

Ławrow: Państwa Zachodu działają bez skrupułów

Zdaniem Le Driana dojście do tego celu powinno następować w trzech etapach. Najpierw Rosja faktycznie wycofuje wojska rozlokowane wzdłuż ukraińskich granic. Potem Kijów i Moskwa porozumiewają się w sprawie wprowadzenia w życie porozumienia z Mińska. Wreszcie zostaje zwołana konferencja dla utworzenia „nowej architektury bezpieczeństwa dla Europy”.

Le Drian nie rozwinął tego ostatniego pomysłu. Na myśl przychodzi jednak idea „konfederacji europejskiej”, którą w trakcie życzeń noworocznych 31 grudnia 1989 r. wylansował ówczesny prezydent François Mitterrand. Jej efektem było przystąpienie 19 listopada 1990 r. przez 34 kraje do „Karty Paryskiej Nowej Europy”: dokumentu, który miał określać zasady bezpieczeństwa dla wychodzącego z zimnej wojny kontynentu. Tamten pomysł nigdy jednak nie przyniósł spodziewanych efektów, bo najpierw kanclerz Kohl chciał zdecydowanie zacumować jednoczące się Niemcy w NATO, a w 1994 r. Bill Clinton podjął decyzję o poszerzeniu Sojuszu na wschód.

Koniec Aktu Stanowiącego

Francja może w tym przedsięwzięciu liczyć nie tylko na Niemcy, które wraz z nią biorą udział w formacie normandzkim negocjującym porozumienia z Mińska. Po jej stronie jest także trzeci najważniejszy kraj Unii, Włochy. W czwartek po spotkaniu w Moskwie z Siergiejem Ławrowem szef włoskiej dyplomacji Luigi di Maio powiedział, że jego kraj popiera zwołanie szczytu normandzkiej czwórki (z udziałem Rosji i Ukrainy). Niezależnie od tego ma też dojść do spotkania Putina z premierem Mario Draghim. – Tylko droga dyplomatyczna może zapewnić pokój. Oznacza ona zakończenie wszelkich sankcji – oświadczył Włoch.

Obecna architektura bezpieczeństwa w Europie jest właściwie przestarzała

Mimo wszystko Paryż byłby gotowy zagrać twardo, jeśli Kreml odrzuci wyciągniętą do niego dłoń. Zdaniem „Frankfurter Allgemeine Zeitung” Macron jest skłonny wypowiedzieć Akt Stanowiący Rosja–NATO z 1997 r., który nakłada surowe ograniczenia stacjonowania wojsk alianckich na flance wschodniej Sojuszu, jeśli dojdzie do inwazji na Ukrainę. Więcej: niemiecki dziennik uważa, że w takim przypadku Francja poparłaby rozmieszczenie w naszym kraju i jego sąsiadach broni ciężkiej, łącznie z rakietami wymierzonymi w Rosję. Francuskie stanowisko zapewne pociągnęłoby za sobą także rewizję pozycji Niemiec w tym względzie.

Ta perspektywa jest tym bardziej realna, że szybko rośnie liczba amerykańskich żołnierzy rozlokowanych w szczególności w Polsce i Rumunii. W najbliższych dniach przybędzie ich kolejne 6 tys.: do oddziałów należących do 82. Dywizji Powietrzno-Desantowej z Fort Bragg w Karolinie Północnej dołączą ci ze 101. Dywizji Powietrzno-Desantowej z Fort Campbell w Kentucky, innej elitarnej jednostki Ameryki. W piątek po spotkaniu z ministrami obrony NATO w Brukseli do Polski i krajów bałtyckich przyleci sekretarz obrony Lloyd Austin. Łącznie liczba amerykańskich żołnierzy w Europie wzrosła już do 80 tys. To oznacza, że administracja Bidena znów koncentruje się na Europie, a nie kieruje całą swoją uwagę na Chinach. Kolejnym tego znakiem jest imponująca reprezentacja USA na rozpoczętej w czwartek dorocznej konferencji bezpieczeństwa w Monachium: poza Austinem bierze w niej udział wiceprezydent Kamala Harris i sekretarz stanu Antony Blinken.

Być może na znak, że taka ewolucja amerykańskiej polityki Rosji się nie podoba, w stolicy Bawarii nie zjawili się przedstawiciele Kremla, choć ma być obecny prezydent Zełenski. Kreml wydalił w czwartek zastępcę ambasadora USA Barta Gormana, nie podając, jaki jest tego powód. Waszyngton uznał ten krok za wzmagający „eskalację” napięcia. Amerykanie obawiają się, że wznowienie ostrzału w Donbasie może zostać wykorzystane przez Kreml za pretekst do rozpoczęcia inwazji.

Ale jednocześnie Moskwa mnoży też sygnały kompromisu, najwyraźniej, aby pozostawić otwartą dyplomatyczną ścieżkę na wypadek, gdyby Zachód poszedł na dalsze ustępstwa. – Wycofanie sił biorących udział w ćwiczeniach nie może nastąpić w ciągu jednego dnia. Cierpliwości – oświadczył rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Moskwa w czwartek przekazała na piśmie odpowiedź na amerykańskie propozycje pokojowe. – To doskonały znak – uznał Di Maio.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1225
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1224
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1224
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1223
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1221