Parlament Europejski podjął wczoraj decyzję o stworzeniu drugiej, obok warszawskiej, placówki reprezentującej PE. Polska dołączyła więc w tej kwestii do dużych państw, jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy i Hiszpania.
– Przewodniczący PE zabiegał, żeby sprawa znalazła się w porządku obrad prezydium – mówi „Rz” Inga Rosińska, rzeczniczka przewodniczącego Jerzego Buzka. – Ale nie ma ciągle rozstrzygnięcia dotyczącego miasta, musi być konsensus polskich eurodeputowanych. Jerzy Buzek zaapelował do nich o to.
Na spotkaniu prezydium europarlamentu, które podjęło decyzję o nowym biurze, wiceprzewodniczący PE pytali, jakie polskie miasto zostanie wybrane. Buzek powiedział im, że polscy eurodeputowani dyskutują o tym od trzech lat. Bo w 2006 r. Janusz Onyszkiewicz, obecnie już poza PE, zgłosił kandydaturę Krakowa.
Niektórzy europosłowie ostatnio silnie lobbują na rzecz swoich regionów, m.in. Róża Thun i Bogusław Sonik z PO oraz Zbigniew Ziobro z PiS za Krakowem, a Lidia Geringer d’Oedenberg z SLD za Wrocławiem. Pojawiły się też inne kandydatury, m.in. Łódź i Poznań, co znacznie utrudnia decyzję prezydium PE. – Dla każdego posła jest to niewątpliwie okazja do wykazania swojego lokalnego patriotyzmu – przyznaje Janusz Lewandowski, europoseł PO. – Ja, jako mieszkaniec Trójmiasta, uważam, że biuro powinno powstać właśnie tu.
O biuro w Białymstoku zabiega z kolei inny europoseł PO Krzysztof Lisek. – To pozwoliłoby dowartościować ścianę wschodnią. Poza tym takie biuro pomogłoby nam rozpowszechniać informacje o UE u naszych wschodnich sąsiadów – argumentuje.