Brak leków w Wenezueli. Mieszkańcy stawiają na medycynę alternatywną

Wraz z utrzymującym się w Wenezueli niedoborem leków i hiperinflacją, coraz więcej osób stawia na medycynę alternatywną, aby leczyć powszechne dolegliwości.

Aktualizacja: 08.10.2019 09:14 Publikacja: 08.10.2019 08:46

Mała poczekalnia w domu samozwańczego uzdrowiciela w zaniedbanej dzielnicy Caracas Petare jest zapełniona pacjentami. Prowadzony biznes nigdy nie przynosił większych zysków.

- Udajemy się do szpitala, a tam nic nie ma. Nie ma leków lub są zbyt drogie. Co mamy zrobić? - mówi 77-letnia Rosa Saez, która zmaga się z bólem ręki.

Carlos Rosales, który nazywa siebie Bratem Guayanesem, przeprowadza "duchowe interwencje" na pacjentach. Każdego tygodnia zgłasza się do niego około 200 osób. 

Saez regularnie odwiedza uzdrowiciela. Twierdzi, że dzięki niemu wyleczyła swoje nerki.

MATIAS DELACROIX

W całej Wenezueli, a zwłaszcza w ubogich dzielnicach, takich jak Petare, pacjenci nie mają nadziei, że będą mogli sobie pozwolić na zakup leków, które z powodu kryzysu gospodarczego stały się niezwykle rzadkie. W kraju dostępnych jest zaledwie 20 proc. produktów.

W "klinice" Rosalesa unosi się zapach tytoni, uzdrowiciel stosuje metody szamanów, medycyny roślinnej i religii. Plakaty wiszące w wejściu przypominają pacjentom, by nie zapominali o zabraniu własnych świec i tytoniu. "Nie zapominaj, ze płatność tylko gotówką".

Uzdrowiciel prowadzi również konsultacje ze swoimi pacjentami. Bada ich stetoskopem zanim postawi diagnozę. Często pacjentom radzi, by leczyli się miksturami opartymi na roślinach i owocach.

- Wiemy, że leki są niezbędne. Nie jestem przeciwnikiem medycyny. Moimi lekarstwami jest roślinność - tłumaczy.

W związku z brakiem leków coraz lepiej radzi sobie również 72-letnia Lilia Reyes, która w centrum Caracas handluje roślinami leczniczymi. - Nie mogę nadążyć za popytem - tłumaczy.

Przedstawiciele partii opozycyjnych twierdzą, że około 300 tys. mieszkańcom Wenezueli grozi śmierć, ponieważ nie mają dostępu do niezbędnych leków.

Mała poczekalnia w domu samozwańczego uzdrowiciela w zaniedbanej dzielnicy Caracas Petare jest zapełniona pacjentami. Prowadzony biznes nigdy nie przynosił większych zysków.

- Udajemy się do szpitala, a tam nic nie ma. Nie ma leków lub są zbyt drogie. Co mamy zrobić? - mówi 77-letnia Rosa Saez, która zmaga się z bólem ręki.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Protesty ogarniają uniwersytety w USA. Chodzi o konflikt Izraelu z Hamasem
Społeczeństwo
Alarmujący raport WHO: Połowa 13-latków w Anglii piła alkohol
Społeczeństwo
Rosyjska wojna z książkami. „Propagowanie nietradycyjnych preferencji seksualnych”
Społeczeństwo
Wielka Brytania zwróci cztery włócznie potomkom rdzennych mieszkańców Australii
Społeczeństwo
Pomarańczowe niebo nad Grecją. "Pył może być niebezpieczny"