Wbrew powtarzanym czasem mitom, jakoby „w średniowieczu powszechnie wierzono, że Ziemia jest płaska", a żeglarze epoki wielkich odkryć geograficznych mieliby żyć w nieustannym lęku przed dopłynięciem do krawędzi ziemskiego dysku, nie ma żadnych dobrych powodów, by tak uważać.
Choć w początkowym etapie rozwoju wielu cywilizacji faktycznie można natrafić na kosmologię płaskoziemską, każdy naród żeglarski szybko docierał do wiedzy o wypukłości Ziemi: sam sposób znikania statków za horyzontem świadczy o tym niedwuznacznie. Dalszy rozwój technik nawigacji prowadzi natomiast do wiedzy, że nie jest to tylko lokalna wypukłość, lecz że kształt Ziemi jest zbliżony do kuli. Nawigatorzy dalekomorscy muszą doskonale znać położenia ciał niebieskich, aby bezpiecznie wrócić do domu, stąd imponujące katalogi gwiazd, które znamy choćby z cywilizacji greckiej, arabskiej i chińskiej. Zhang Heng w II wieku naszej ery skatalogował już dwa i pół tysiąca gwiazd, z wielką dokładnością odnotowując nie tylko ich położenie, ale i barwę i zmienność. Ponieważ nawet gołym okiem można spokojnie zauważyć różnicę położenia gwiazdy o jeden stopień kątowy, podróż o zaledwie kilkaset kilometrów wiąże się z widocznym przesunięciem wszystkich obiektów na sferze niebieskiej, czego nie sposób wytłumaczyć na podstawie modelu płaskiej Ziemi.
Zresztą nie trzeba się odwoływać do tego typu logiki, by obalić mit o powszechności wiary w płaską Ziemię – wystarczy sięgnąć do dokumentów historycznych, w których wprost mowa o kulistości Ziemi. Grecki astronom Eratostenes w 240 roku przed naszą erą oszacował już – całkiem zresztą nieźle – rozmiar naszej planety, opierając się na bardzo prostej obserwacji, że w tym samym czasie w różnych miejscach słońce pada pod różnym kątem. Już starożytni Rzymianie opisywali glob ziemski jako składający się z pięciu stref klimatycznych: polarnej północnej, umiarkowanej północnej, pustynnej równikowej, a następnie umiarkowanej południowej i polarnej południowej. Spekulowali przy tym o mieszkańcach antypodów, zastanawiając się, czy panujący w strefie równikowej upał jest na tyle duży, że kiedykolwiek będzie możliwy kontakt z mieszkańcami tych odległych południowych krajów.
A może krótka wyprawa na Wschód? Indyjski matematyk i astronom Arjabhata pod koniec V wieku naszej ery w swoim traktacie astronomicznym, spisanym w sanskrycie, zatytułowanym Arjabhatasiddhanta, wyraźnie stwierdził, że Ziemia jest w kształcie kuli. Oszacował też jej obwód, podając równie dobrą co Eratostenes wartość 4967 vojan, co odpowiada nieco poniżej czterdziestu tysiącom kilometrów. W 1267 roku perski astronom Dżamal ad-Din sprezentował zaś chanowi Kubilajowi piękny drewniany globus, na którym z wielką pieczołowitością wymalowano różnymi barwami oceany, lądy, jeziora i rzeki.
Krótko mówiąc, jest dziś jasne, że wszystkie rozwinięte cywilizacje, po których pozostało wystarczająco dużo dokumentów pisemnych, wiedziały o kulistości naszej planety. Skąd więc mit o średniowiecznej wierze w płaską Ziemię? Najprawdopodobniej ma on związek z ogólniejszym sentymentem, szczególnie żywym w epoce oświecenia, że średniowiecze należy uznać za „wieki ciemne". Zgodnie z tym stylem myślenia historia świata ma postać sinusoidy, w której po mądrej, racjonalnej starożytności („epoce klasycznej") nastały „wieki ciemne", przepełnione religijnym zabobonem, irracjonalizmem i ciemnotą. Do dziś przymiotnik „średniowieczny" kojarzy się zresztą z zacofaniem; co bowiem innego mogłoby znaczyć oskarżenie, że ktoś wyznaje „średniowieczne poglądy"?