To reakcja na wczorajszą publikację „Rz", w której ujawniliśmy, że miliony złotych, jakie darczyńcy wpłacają fundacji na pomoc głodnym dzieciom, w istocie konsumuje pośrednik, czyli szwajcarska spółka.
Sprawą zainteresowali się śledczy. – Analizujemy informacje na temat fundacji zawarte w publikacji. Po zapoznaniu się z nimi zapadnie decyzja, czy wszcząć postępowanie sprawdzające – mówi Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Generalnej.
Także gdańska prokuratura rozważa, czy wszcząć śledztwo w sprawie ewentualnych nieprawidłowości. – Decyzję podejmiemy w najbliższych dniach – mówi Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
O fundacji zrobiło się głośno, gdy podała, że 800 tys. dzieci w Polsce głoduje. Ale na rzeczywistą pomoc fundacja wydaje tylko niewielką część środków od darczyńców. Większość pochłaniają „koszty działalności operacyjnej", czyli głównie zlecenie obsługi wysyłkowej listów z prośbą o wsparcie dzieci, prywatnej spółce SAZ Dialog Europe AG z siedzibą w Szwajcarii.
Grzegorz Janiak, prezes „Maciusia", twierdzi, że fundacja korzysta z usług spółki SAZ „tak jak z usług Poczty Polskiej, ponieważ samodzielnie nie ma logistycznych możliwości przeprowadzenia takiej kampanii społecznej".