Reklama

Urzędy skąpią obywatelom wiedzy o wydatkach

W samorządach urzędnicy wciąż często ukrywają przed mieszkańcami np. to, ile, za co i komu płacą z publicznych pieniędzy – wynika z raportu Sieci Obywatelskiej Watchdog.

Publikacja: 07.11.2014 01:00

Urzędy skąpią obywatelom wiedzy o wydatkach

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

– Jest lepiej niż kilka lat temu, ale jawność jeszcze się nie przyjęła jako zasada działania władzy – mówi „Rzeczpospolitej" Katarzyna Batko-Tołuć z Watchdog. Stowarzyszenie sprawdziło, w jakim stopniu byłe miasta wojewódzkie upubliczniają informacje o umowach, zlecanych usługach, np. budowlanych, i zamawianych produktach. Ankiety z pytaniami trafiły do 49 miast, wróciły z 46.

Jakie płyną z nich wnioski? Tylko dziesięć urzędów publikuje wydzielony rejestr zawieranych umów (na usługi, zakupy itp.) w swoich biuletynach informacji publicznej. Kolejne 21 podaje dane w formie elektronicznej, ale nie publikuje ich w BIP.

W rejestrach podają numer umowy, dane o kontrahentach, rodzaj zlecenia i cenę usługi. Nie zawsze jednak – na co wskazują autorzy badań – można się dowiedzieć, z kim urząd podpisał umowę. W Szczecinie i Koninie urzędnicy np. zasłonili personalia kontrahentów, twierdząc, że podanie ich narusza prawo do prywatności.

– To błędny pogląd. Ukrycie nazwiska czy imienia kontrahenta jest niezgodne z orzeczeniami sądów, które wyraźnie podkreślają, jak ważna jest wiedza o tym, kto otrzymuje publiczne pieniądze – mówi Batko-Tołuć.

Batalię sądową o upublicznienie personaliów osób, z którymi Szczecin zawierał umowy, stoczył radny Łukasz Tyszler z PO. W październiku sąd orzekł, że prezydent miasta nie może się zasłaniać prawem do prywatności.

Reklama
Reklama

– Teraz publikujemy skany umów i podajemy dane osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej, które były anonimizowane – mówi Aleksandra Charuk, rzeczniczka ratusza w Szczecinie.

O wykaz nazwisk zleceniobiorców stołecznego ratusza długo walczył radny Jarosław Krajewski z PiS. Urząd zmienił politykę, gdy w 2012 r. Sąd Najwyższy orzekł, że dane osób, które zawierają umowy, powinny być jawne. Odtąd na stronie ratusza figuruje wykaz umów z firmami i osobami prywatnymi.

Batko-Tołuć zauważa, że wyrok SN był przełomem. – Po nim część urzędów zmieniła podejście, a mieszkańcy śmielej zaczęli się domagać informacji, do kogo trafiają zlecenia – mówi. Dlaczego rejestry są tak ważne? – Pokazują, jak wydaje się pieniądze z naszych podatków – tłumaczy. Watchdog ocenia, że takie rejestry publikuje ponad 100 gmin (na 1,7 tys. wszystkich).

Pod względem jakości informacji i dostępności rejestrów umów prym wiodą Katowice, Sieradz, Słupsk i Warszawa. Dokumenty są tu dostępne w BIP bez nieprawidłowej anonimizacji. Z raportu wynika, że gorszy jest dostęp do wiedzy o tym, co robią prezydenci. Tylko w trzech miastach upubliczniają oni swoje kalendarze, lecz tylko w Gdańsku z wyprzedzeniem.

– Jest lepiej niż kilka lat temu, ale jawność jeszcze się nie przyjęła jako zasada działania władzy – mówi „Rzeczpospolitej" Katarzyna Batko-Tołuć z Watchdog. Stowarzyszenie sprawdziło, w jakim stopniu byłe miasta wojewódzkie upubliczniają informacje o umowach, zlecanych usługach, np. budowlanych, i zamawianych produktach. Ankiety z pytaniami trafiły do 49 miast, wróciły z 46.

Jakie płyną z nich wnioski? Tylko dziesięć urzędów publikuje wydzielony rejestr zawieranych umów (na usługi, zakupy itp.) w swoich biuletynach informacji publicznej. Kolejne 21 podaje dane w formie elektronicznej, ale nie publikuje ich w BIP.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
„Nigdy nie powiedziałem o tym nikomu”. 63 proc. mężczyzn w Polsce doświadczyło przemocy
Społeczeństwo
Nowa rowerowa mapa Warszawy. Przekroczono 850 km infrastruktury dla cyklistów
Społeczeństwo
Kiedy Polacy z Flotylli Sumud wrócą do Polski? Są nowe informacje
Społeczeństwo
Polscy aktywiści z Flotylli Sumud opuścili już Izrael. Są w Grecji
Reklama
Reklama