– Problemem Europy, problemem Ukrainy, Litwy, Polski nie jest to, że wysadzono Nord Stream 2, tylko to, że go zbudowano – mówił we wtorek premier Donald Tusk w kontekście aresztu dla Wołodymyra Ż., którego Niemcy ścigają w śledztwie mającym wyjaśnić wybuch tego rurociągu.
– Rosja za pieniądze niektórych państw, europejskich czy firm niemieckich i holenderskich zbudowała Nord Stream 2 przeciw najżywotniejszym interesom nie tylko naszych państw, ale całej Europy – przekonywał polski premier, podkreślając, że choć nie może mówić o szczegółach, to informował zarówno poprzedniego kanclerza Olafa Scholza, jak i prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełeńskiego, jakie jest stanowisko Polski w tej sprawie. I że nie jest w interesie Polski wydawanie Niemcon Wołodymyra Ż., ale decyzję podejmie niezależny sąd.
Dlaczego Polska i Niemcy fundamentalnie się różnią w ocenie Nord Streamu?
To oznacza, że w tej sprawie Polska znalazła się na kursie kolizyjnym z Berlinem. Jak pisał niedawno Jerzy Haszczyński, to właśnie stanowisko Polski w sprawie domniemanych organizatorów wysadzenia rurociągu położyło się cieniem na relacjach polsko-niemieckich. Niemcy liczyli, że po tym, jak odsunięto PiS od władzy i po tym, jak uchodzący – szczególnie wśród prawicy – za życzliwego Niemcom Tusk obejmie urząd premiera, problemy we wzajemnych relacjach znikną i nastąpi długo oczekiwany przełom. Ale on nie nastąpił, bo nie mógł nastąpić. Stosunek do Nord Stream 2 jest bowiem najlepszym przykładem tego, jak kwestie geopolityczne różniły nasze dwa kraje. Wołodymyr Ż. nie został rok temu w Polsce zatrzymany, uciekł z naszego kraju, nim jego nazwisko Polacy zdążyli wpisać do elektronicznych baz. I wcale im się nie spieszyło. Dziś kłopot powrócił, bo Wołodymyr Ż. znów pojawił się w naszym kraju i policja musiała go zatrzymać, a sąd podjął decyzję o areszcie na czas trwania procedury. I pojawił się problem.
Dlaczego Angela Merkel fundamentalnie się myli, broniąc swej polityki sprzed wybuchu wojny?
W tym kontekście warto przypomnieć słowa kanclerz Angeli Merkel z ostatniego wywiadu dla węgierskiego Partizana. Kanclerz w 2021 r. uważała, że porozumienia mińskie są martwe, więc wraz z prezydentem Emmanuelem Macronem chciała nowego formatu rozmów Unii Europejskiej z Putinem. – Niektórzy nie poparli tego pomysłu. Były przeciwko temu przede wszystkim państwa bałtyckie, a także Polska, ponieważ obawiały się one, że nie będziemy mieli wspólnej polityki wobec Rosji. Moim zdaniem powinniśmy właśnie nad taką wspólną polityką pracować. W każdym razie nie doszło do tego. Potem odeszłam ze stanowiska, a następnie rozpoczęła się agresja Putina – mówiła Merkel. I dodała, że teraz już się nie dowiemy, co by było, gdyby jej propozycja została zrealizowana.