Obchody rocznicy katastrofy CASY w cieniu odszkodowań

Trzy lata temu rozbiła się CASA. Rodziny wciąż bez odszkodowań

Publikacja: 21.01.2011 21:07

Przed pomnikiem w Mirosławcu stanęła warta honorowa

Przed pomnikiem w Mirosławcu stanęła warta honorowa

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski

Na miejsce katastrofy samolotu transportowego CASA nieopodal lotniska w Mirosławcu, gdzie znajduje się pomnik upamiętniający 20 ofiar wypadku, prowadzi wąska leśna droga. Przed godz. 11 była pełna ludzi z wieńcami i kwiatami, bliskich, przyjaciół i mieszkańców. – Szkoliłem większość tych, którzy zginęli – powiedział ppłk w stanie spoczynku Emil Kweclich. – Nie mogę o nich zapomnieć.

Byli żołnierze i oficerowie z 12. Bazy Lotniczej. – Po kolegach pozostały mi zdjęcia. Najbardziej brakuje mi Pawła Zdunka, był moim najbliższym przyjacielem, często spotykaliśmy się rodzinnie – opowiadał mjr Bogdan Ziółkowski.

Do Mirosławca przyjechali szef MON Bogdan Klich, dowódca Sił Powietrznych gen. Lech Majewski i szef Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Cieniuch. – Zdajemy sobie sprawę, że w każdym z tych 20 nazwisk wyrytych na pomniku kryje się wielki dramat rodzin. W ciągu trzech minionych lat staraliśmy się państwu pomóc najlepiej, jak umiemy, czynimy to i czynić będziemy – powiedział Klich.

[srodtytul]A zadośćuczynienie?[/srodtytul]

Po uroczystości dziennikarze dopytywali go o sprawę odszkodowań, których do dziś wdowy po zmarłych nie otrzymały – każdy z wniosków opiewał na 1 mln zł. Dlatego pełnomocnik rodzin ofiar Sylwester Nowakowski złożył w sądzie 48 wezwań do ugody. – Złożyliśmy tysiąc stron bardzo szczegółowej analizy faktycznej i prawnej, żeby minister nie miał żadnych kłopotów z podjęciem decyzji – powiedział Nowakowski.

Klich tłumaczył, że "w tej sprawie MON zastosował się do stanowiska Prokuratorii Generalnej". – Przekonała nas do wstrzymania się z ugodami z rodzinami do czasu zakończenia toczących się postępowań prokuratorskich. Jesteśmy gotowi do ich zawarcia przed sądem – wyjaśnił.

Zdaniem Nowakowskiego nie ma przeszkód, by zawrzeć z nimi ugodę. – Wypadek został precyzyjnie wyjaśniony w protokole Komisji Badania Wypadków Lotniczych – dodał.

[srodtytul]Katastrofa CASY[/srodtytul]

23 stycznia 2008 r. samolot CASA C#-295M o numerze bocznym 019 z 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego w Krakowie leciał z Warszawy z elitą polskich Sił Powietrznych. Oficerowie wracali z konferencji poświęconej bezpieczeństwu lotów. Po międzylądowaniach w Powidzu i Krzesinach, gdzie z samolotu wysiadło 20 osób, kilka minut po godz. 19 podchodził do lądowania w Mirosławcu. Pogoda była fatalna, pilot nie widział dobrze płyty lotniska. Pierwsze podejście było nieudane, drugie skończyło się tragicznie. Samolot nagle przechylił się na bok i spadł z wysokości 100 – 150 m, rozbijając się w lesie. Do początku pasa startowego brakowało 1300 m. Maszyna natychmiast stanęła w płomieniach, nikogo nie można było uratować.

Zginęło 16 wysokich rangą oficerów i czterech członków załogi. "Bezpośrednią przyczyną katastrofy było nieświadome doprowadzenie przez załogę do nadmiernego przechylenia samolotu w wyniku nieprawidłowego rozłożenia uwagi załogi (...)" – głosił raport Komisji Badania Wypadków Lotniczych.

Po tragedii pięciu oficerów straciło stanowiska, dowódcy 13. eskadry ppłk. Leszkowi L. i kontrolerowi lotniska w Mirosławcu Adamowi B. prokuratura postawiła zarzuty. Wobec 23 żołnierzy wszczęto postępowania dyscyplinarne (dziewięciu ukarano).

Co wojsko zrobiło, by zwiększyć bezpieczeństwo lotów? – Wprowadziliśmy w życie zalecenia komisji badającej katastrofę CASY. Powstały nowe instrukcje uwzględniające zdobyte doświadczenia i programy szkolenia uwzględniające ćwiczenia na symulatorach – mówi ppłk Robert Kupracz, rzecznik dowództwa Sił Powietrznych.

Po katastrofie smoleńskiej krytykowano MON, że wiele zaleceń pozostało na papierze.

Na miejsce katastrofy samolotu transportowego CASA nieopodal lotniska w Mirosławcu, gdzie znajduje się pomnik upamiętniający 20 ofiar wypadku, prowadzi wąska leśna droga. Przed godz. 11 była pełna ludzi z wieńcami i kwiatami, bliskich, przyjaciół i mieszkańców. – Szkoliłem większość tych, którzy zginęli – powiedział ppłk w stanie spoczynku Emil Kweclich. – Nie mogę o nich zapomnieć.

Byli żołnierze i oficerowie z 12. Bazy Lotniczej. – Po kolegach pozostały mi zdjęcia. Najbardziej brakuje mi Pawła Zdunka, był moim najbliższym przyjacielem, często spotykaliśmy się rodzinnie – opowiadał mjr Bogdan Ziółkowski.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Społeczeństwo
Znów skandal związany z Pride of Poland. Nabywca nie zapłacił za gwiazdę aukcji
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Społeczeństwo
Rafael Nadal wspiera WOŚP. Na aukcji rakieta podpisana przez tenisistę
Społeczeństwo
Śnieg, marznące opady i mgła. W tych rejonach zapanują trudne warunki drogowe
Społeczeństwo
Finanse seniorów: Nieco lepiej, ale nie na długo
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Społeczeństwo
Najnowsza prognoza pogody długoterminowej do maja. Czeka nas sporo anomalii
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego