Na miejsce katastrofy samolotu transportowego CASA nieopodal lotniska w Mirosławcu, gdzie znajduje się pomnik upamiętniający 20 ofiar wypadku, prowadzi wąska leśna droga. Przed godz. 11 była pełna ludzi z wieńcami i kwiatami, bliskich, przyjaciół i mieszkańców. – Szkoliłem większość tych, którzy zginęli – powiedział ppłk w stanie spoczynku Emil Kweclich. – Nie mogę o nich zapomnieć.
Byli żołnierze i oficerowie z 12. Bazy Lotniczej. – Po kolegach pozostały mi zdjęcia. Najbardziej brakuje mi Pawła Zdunka, był moim najbliższym przyjacielem, często spotykaliśmy się rodzinnie – opowiadał mjr Bogdan Ziółkowski.
Do Mirosławca przyjechali szef MON Bogdan Klich, dowódca Sił Powietrznych gen. Lech Majewski i szef Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Cieniuch. – Zdajemy sobie sprawę, że w każdym z tych 20 nazwisk wyrytych na pomniku kryje się wielki dramat rodzin. W ciągu trzech minionych lat staraliśmy się państwu pomóc najlepiej, jak umiemy, czynimy to i czynić będziemy – powiedział Klich.
[srodtytul]A zadośćuczynienie?[/srodtytul]
Po uroczystości dziennikarze dopytywali go o sprawę odszkodowań, których do dziś wdowy po zmarłych nie otrzymały – każdy z wniosków opiewał na 1 mln zł. Dlatego pełnomocnik rodzin ofiar Sylwester Nowakowski złożył w sądzie 48 wezwań do ugody. – Złożyliśmy tysiąc stron bardzo szczegółowej analizy faktycznej i prawnej, żeby minister nie miał żadnych kłopotów z podjęciem decyzji – powiedział Nowakowski.