Termy Gostynińskie nie powstaną

Na inwestycji, która zapewne nie powstanie, zarobi burmistrz. Dotacja z UE trafi z powrotem do Brukseli

Publikacja: 14.02.2012 20:13

Termy Gostynińskie nie powstaną

Foto: ROL

Termy gostynińskie – największa poza infrastrukturalnymi inwestycja na Mazowszu współfinansowana ze środków Unii Europejskiej – najprawdopodobniej nie powstaną. A zarezerowane na na ten cel 50 mln euro Polska będzie musiała zwrócić do Brukseli. Choć nie zarobią inwestorzy i wykonawcy, jest osoba, która na przedsięwzięciu zyskuje. To burmistrz Gostynina Włodzimierz Śniecikowski.

Władzę w leżącym koło Płocka mieście sprawuje od 1996 r., a swą karierę polityczną zbudował w dużej mierze właśnie na termach gostynińskich.

Wielkie plany

Inwestycja była planowana z bizantyjskim rozmachem. Miała zająć 17 ha i być największym tego typu obiektem w Polsce. Już w 2007 r. media alarmowały, że niespełna 19-tysięczne miasteczko nie będzie w stanie udźwignąć takiego projektu. Zarówno pod względem finansowym, jak i organizacyjnym.

Mimo to burmistrz zapowiadał otwarcie kompleksu w 2013 roku. W czasie kolejnych kampanii wyborczych mówił, że termy gostynińskie – choć w okolicy nie ma gór – mogą być konkurencją dla słynnej Beszniowej i Tatralandii na Słowacji. Burmistrz wydał nawet kilka milionów złotych z gminnego budżetu na odwierty w poszukiwaniu złóż geotermalnych. A tamtejsi radni zmienili nazwę ulicy Bagnistej na Termalną.

Do inwestycji przymierzały się dwie firmy. W 2010 r. z udziału w przedsięwzięciu wycofał się gigant budowlany notowany na giełdzie Pol-Aqua. Wydawało się, że rezygnacja pogrzebie szanse burmistrza na reelekcję. Jednak latem 2010 r. Włodzimierz Śniecikowski podpisał umowę na realizację inwestycji ze świeżo powołaną firmą. Na ratuszu przed wyborami zawisł olbrzymi banner reklamujący inwestycję. Burmistrz zdobył mandat z 76,4-proc. poparciem już w pierwszej turze.

Mieszkańcy nie dowiedzieli się przed wyborami niczego o przyczynach wycofania się Pol-Aquy. Ani że nowa firma, która miała realizować inwestycję o wartości 285 mln zł, miała kapitał na poziomie 50 tys.

Informacja o zagrożeniu tej inwestycji grzebie nadzieje mieszkańców Gostynina na szybki rozwój miasta. Wielu liczyło, że budowa term zmniejszy bezrobocie i przyciągnie turystów.

– Trzeba jednak powiedzieć, że szkoda byłoby, gdyby zmarnowano pieniądze przeznaczone już na badania geotermii. Może warto pomyśleć o mniejszej inwestycji na wzór term w Mszczonowie – mówi "Rz" Piotr Pesta, przewodniczący PO w Gostyninie i kontrkandydat Śniecikowskiego w ostatnich wyborach samorządowych.

Z informacji marszałka województwa mazowieckiego Adama Struzika wynika, że inwestycja, na którą Unia Europejska przeznacza więcej niż 50 mln euro dotacji, musi mieć akceptację Komisji Europejskiej. To zaś wymaga kompletnej dokumentacji, a termy do tej pory nie uzyskały nawet pozwolenia na budowę. Pieniądze zarezerwowane na ten cel – budowa term znlazła się na liście priorytetowej województwa – prawdopodobnie wrócą więc do Brukseli.

Wymiana działek

Jak ustaliła "Rz", na inwestycji, której prawdopodobnie nie będzie, zyskał jednak burmistrz. W 2008 r. swoją działkę na bagnach zamienił na gminny grunt w centrum miasta. Zgodziła się na to Rada Miejska, której nie zdziwiło, że nieruchomości o tak różnym statusie i atrakcyjności inwestycyjnej mają mieć prawie taką sama wartość. Burmistrz wcześniej składał publiczną deklarację, że swoją działkę na bagnach pod termy przekaże za darmo. Później wycofał się z tego, tłumacząc radnym, że grunt stanowi współwłasność małżeńską, a on złożył deklarację bez wiedzy żony.

Jeśli do inwestycji nie dojdzie, ziemia, którą burmistrz  przekazał miastu, jest praktycznie bezwartościowa. Lokalizacja term gostynińskich została wybrana bowiem dość nieszczęśliwie. Nieopodal znajdują się: wysypisko śmieci, cmentarz i oczyszczalnia ścieków.

Pijany burmistrz

Z burmistrzem Śniecikowskim nie udało nam się skontaktować. Od końca ubiegłego roku unika dziennikarzy. Kłopot z termami to niejedyne jego zmartwienie. Prokuratura postawiła mu zarzut prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu. W grudniu 2011 r. po suto zakrapianej imprezie wjechał  na zamknięty przez policję odcinek drogi. Badanie krwi wykazało aż 2,74 promila alkoholu.

– Decyzja procesowa w tej sprawie zostanie podjęta w tym tygodniu – mówi "Rz" szef gostynińskiej Prokuratury Rejonowej Mariusz Klimczewski.

Jeżeli burmistrz za jazdę pod wpływem alkoholu zostanie skazany prawomocnym wyrokiem, straci stanowisko.

Termy gostynińskie – największa poza infrastrukturalnymi inwestycja na Mazowszu współfinansowana ze środków Unii Europejskiej – najprawdopodobniej nie powstaną. A zarezerowane na na ten cel 50 mln euro Polska będzie musiała zwrócić do Brukseli. Choć nie zarobią inwestorzy i wykonawcy, jest osoba, która na przedsięwzięciu zyskuje. To burmistrz Gostynina Włodzimierz Śniecikowski.

Władzę w leżącym koło Płocka mieście sprawuje od 1996 r., a swą karierę polityczną zbudował w dużej mierze właśnie na termach gostynińskich.

Pozostało 87% artykułu
Społeczeństwo
Odkrycie w Kossakówce. Znaleziono zeszyty znanej poetki
Społeczeństwo
W Polsce kierowcy wciskają gaz i znów częściej tracą prawa jazdy
Społeczeństwo
Sondaż. Polacy nie chcą stawać po żadnej ze stron konfliktu w Strefie Gazy
Społeczeństwo
2 maja po raz 20 obchodzimy Dzień Flagi
Społeczeństwo
Jaka pogoda będzie w majówkę? IMGW: Najpierw słońce, później deszcz
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił