W niektórych przypadkach może to być trudna operacja. Ministerstwo Sprawiedliwości nie przewiduje jednak zmiany zasad dziedziczenia. Nasi rozmówcy też nie widzą takiej potrzeby.
– Spory o majątek zawsze są trudne, ale sytuacja spadkowa małżonka jest całkiem niezła: dziedziczy więcej niż dziecko, nawet jeśli już nie mieszkał ze zmarłym – wskazuje adwokat Zygmunt Olchowicz, specjalista od spadków.
Inne zdanie ma na ten temat poseł Jarosław Rusiecki (PiS), który zwrócił się pod koniec zeszłego roku do ministra sprawiedliwości z pytaniem, czy są przewidywane zmiany w przepisach spadkowych, które by poprawiły sytuację prawną małżonka po śmierci współmałżonka. W interpelacji poseł wskazał, że otrzymuje krytyczne sygnały dotyczące art. 931 § 1 [link=http://akty-prawne.rp.pl/Dokumenty/Ustawy/1900_89/DU1964Nr%2016poz%20%2093.asp]kodeksu cywilnego[/link], który stanowi, że jeśli spadek dziedziczą dzieci i małżonek, to taka sytuacja często zmusza wdowę czy wdowca, który nie ma pieniędzy, do sprzedania mieszkania czy domu w celu spłacenia dzieci.
Zbigniew Wrona, wiceminister sprawiedliwości, odpowiada, że prawo polskie (podobnie jak inne europejskie ustawodawstwa) daje pierwszeństwo woli spadkodawcy, a to oznacza, że istnienie ważnego testamentu wyłącza dziedziczenie ustawowe (dodajmy jednak, że zachowek ogranicza znacznie swobodę testowania). Nie zmienia to faktu, że często ma zastosowanie właśnie dziedziczenie ustawowe, a gdy do spadku przystępują małżonek z dziećmi (najczęstsza sytuacja), dziedziczą oni w częściach równych, z tym, że część małżonka nie może być mniejsza niż 1/4 spadku. Jeśli dzieci jest więcej niż troje, małżonek dostaje zatem więcej niż dziecko. Udział małżonka w zbiegu z rodzicami i rodzeństwem (dziećmi rodzeństwa) wynosi już połowę spadku, a jeżeli nie ma tych najbliższych krewnych, przypada mu cały spadek.
Ministerstwo Sprawiedliwości przypomina, że jeżeli małżonkowie pozostawali we wspólności majątkowej (ustawowej czy umownej), co też jest typową sytuacją, to majątek wspólny z chwilą śmierci jednego zmienia się we wspólność w częściach ułamkowych: 1/2 staje się własnością małżonka żyjącego, druga połowa – spadkiem i tylko ona podlega dziedziczeniu. Małżonkowi przypada więc jego własna połowa plus co najmniej 1/4 z połowy zmarłego. Takiego uprzywilejowania nie było przed wprowadzeniem obecnego kodeksu (1965 r.): wtedy, jeżeli małżonek zachowywał część wspólnego majątku, to w zbiegu z dziećmi (wnukami) zmarłego nie dziedziczył po nim nic.