Najnowszy wyrok Sądu Najwyższego jest istotny dla wielu spraw spadkowych, w których spadkobiercy zawierają dodatkowe porozumienie dotyczące spadku, np. by dom czy działka była w jednych rękach.
Prawo spadkowe przewiduje szczególny tryb znoszenia współwłasności i działu spadku. Odmienność polega na tym, że sąd rozstrzyga jednocześnie wzajemne roszczenia współwłaścicieli (współspadkobierców) z tytułu posiadania rzeczy. Po zapadnięciu prawomocnego postanowienia o zniesieniu współwłasności nie można już ich dochodzić, chociażby nie były zgłoszone wcześniej. Celem tej regulacji (stosowanej też do podziału majątku wspólnego po rozwodzie) jest to, aby byli współwłaściciele rozstawali się w pełni rozliczeni. Tego szczęścia nie zaznali jednak Adam i Jan P. spod Warszawy, którzy po matce odziedziczyli kilka wartościowych działek. Tuż przed sprawą o podział spadku bracia zapisali w umowie, że wszystko (poza małą działką) przejmie Jan, ale gdyby sprzedawał dwie najcenniejsze działki, to połowę uzyskanej ceny przekaże Adamowi lub jego spadkobiercom.
Ponoć Adam chorował i zdał się na brata, którego zobowiązanie miał na papierze. Sądowi rejonowemu dokonującemu podziału o tym nie powiedzieli, za to zgodnie oświadczyli na rozprawie, że wnoszą, by spadek przypadł Janowi bez spłat i dopłat. Żaden z nich orzeczenia nie zaskarżył, więc wkrótce się uprawomocniło.
Kilka lat później brat działkę sprzedał za 1,13 mln zł, ale połowy ceny bratu nie przekazał. Sprawa trafiła do sądu. Sąd okręgowy oddalił żądanie, podobnie jak Sąd Apelacyjny w Warszawie. Oba podkreślały, że po wyroku znoszącym współwłasność nie można już z takimi roszczeniami występować.
– Gdyby taką umowę honorować, okazałoby się, że wyrok jest pozorny, a sądowy podział spadku nietrwały – mówiła już przed Sądem Najwyższym mecenas Justyna Piechowska- -Fronczak, pełnomocnik pozwanego. Z kolei pełnomocnik powoda mecenas Krzysztof Baka argumentował, że takie umowy są dopuszczalne. Sędziowie SN dopytywali o przyczynę takiego jednostronnego podziału, dlaczego rano bracia umówili się inaczej, a w południe w sądzie wnosili o co innego, jaka była przyczyna decyzji dotyczącej przecież dużego majątku. Nie dostali jednak odpowiedzi. Dlatego SN nakazał SA powtórzenie postępowania.