Byłby to tzw. zapis windykacyjny. Umieszczenie go w testamencie, obowiązkowo notarialnym, powodować ma nabycie przedmiotu zapisu już w chwili śmierci spadkodawcy, bez konieczności podejmowania dodatkowych działań, tj. umowy wydającej ową rzecz (między spadkobiercami a zapisobiorcami), a w razie sporu – procesu o jej wydanie.
Zdaniem adwokata Zygmunta Olchowicza, specjalisty od spadków, sądy respektują obecnie zapisy, ale wymaga to procesu, a ponadto gdy zapis obejmuje znaczną część spadku, przestaje być traktowany jako zapis, lecz jako wskazanie, w jakich częściach zmarły schedę chciał podzielić.
To jednak droga pośrednia i dość długa. Od 1947 r. nie ma w Polsce możliwości swobodnego dysponowania w testamencie konkretnymi składnikami majątku. Spadkodawca może tylko wskazać, w jakich udziałach spadkobiercy będą dziedziczyć. Dopiero oni dzielą spadek, co wymaga czasu.
Teraz zapisanie w testamencie konkretnej rzeczy nie przesądza automatycznie, kto stanie się jej właścicielem. Osłabia to swobodę testowania, nie odpowiada także oczekiwaniom społecznym. Tymczasem spadki coraz częściej obejmują duże majątki, nieraz przedsiębiorstwa czy spółki, dla których dobrze jest, gdy otrzymują niejako automatycznie nowego właściciela.
[srodtytul]Dwie propozycje[/srodtytul]