Nadinspektor Leszek Marzec za słynną rozmowę z podwładną, pełną wulgaryzmów, prymitywnych wywodów o seksie i ustalania obsady kadrowej, zapłacił stanowiskiem komendanta wojewódzkiego w Opolu. Ale chociaż się skompromitował w stylu w policji niespotykanym, to nie poniesie kary dyscyplinarnej i nie straci stopnia generalskiego.
Od dzisiaj Marzec jest emerytem. Na jego natychmiastowe odejście z policji i ucieczkę przed „dyscyplinarką" zgodził się komendant główny nadinsp. Marek Działoszyński. Dlaczego, skoro był to jedyny sposób na jego ukaranie – Marzec naruszył etykę, a nie prawo. – Komendant główny podpisał zgodę na odejście nadinsp. Marca z dniem 27 maja – ucina Mariusz Sokołowski, rzecznik KGP.
Seksafera z Marcem w roli głównej wybuchła w czwartek, gdy „Nowa Trybuna Opolska" podała, że go potajemnie nagrano podczas zażyłej rozmowy z podwładną, w której „mieszają się wątki służbowe i obyczajowe". Nagrano ją w gabinecie Marca, a płytę ktoś rozesłał mediom (także „Rz"). Nagranie ma pokazywać, jak „załatwia się sprawy" w komendzie w Opolu. Po ujawnieniu skandalicznej rozmowy szef MSW odwołał Marca. W opolskiej komendzie trwa kontrola z KG Policji, śledztwo wszczęła prokuratura. Wszczęła je na wniosek Marca i za cel stawia sobie przede wszystkim znalezienie tego, kto nagrał rozmowę i puścił ją w obieg.
– Chcemy ustalić, kto i dlaczego podsłuchiwał komendanta, od kiedy i czy pozyskał w ten sposób informacje, które są objęte tajemnicą – mówi Henryk Mrozek, wiceszef opolskiej prokuratury. Czy śledztwo obejmie inne wątki, to zależy od kontroli KGP.
Jednak dla obrazu funkcjonowania policji ciekawsze jest co innego: czy i jak zażyłość komendanta z podwładną (naczelniczką wydziału) przekładała się na obsadę stanowisk. W rozmowie są konkrety. Np. co zrobić z rzecznikiem prasowym, który popadł w niełaskę. Podwładna Marca sugeruje, by go posłać do CBŚ, i mówi, że może znaleźć rzecznika, który „będzie grzeczny". „Wolę, ku... mieć, k... pryszcza rzecznikiem prasowym niż jakiegoś innego patafiana" – mówi komendant. Rzecznik niedawno został zmieniony. – Liczę, że wyjaśniona zostanie także zależność służbowa ewentualnych awansów pani naczelnik. Gdyby się okazało, że istniał związek między romansem a awansem, mogłoby się to nadawać na zarzuty dyscyplinarne czy karne – mówi Ludwik Dorn, były szef MSW, dziś poseł SP. Ale wyjaśnienie tego w postępowaniu dyscyplinarnym nie wchodzi w grę. Tak jak i obniżenie Marcowi stopnia nadinspektora. Nadal będzie on w elitarnym gronie ok. 100 nadinspektorów policji (nominację otrzymał w 2011 r., razem z Działoszyńskim).